...modne są już od jakiegoś czasu. Stanowiły dla mnie ciekawostkę, głównie przez połączenia kolorystyczne i wykorzystanie różnych kombinacji wzorów geometrycznych. Chciałam nawet w pewnym momencie kupić sobie nawiązujące do trendów legginsy, ale biznes okazał się za drogi (albo miałam pecha w poszukiwaniach). Łowy z siostrą w szperaku okazały się strzałem w dziesiątkę: mój wzrok przyciągnął wzór - jak się okazało - sukienki. Sukienki, która w zamyśle producentów (projektantów) miała wyglądać nieco inaczej. Odwróciłam ją jednak i uśmiech zagościł na twarzy: wystarczy zamienić tył z przodem i kapitalny ciuch gotowy! Także należy mieć umysł otwarty na inspiracje i instynkt kombinatora. Często wystarczy naprawdę niewiele, by ze zwykłego ubrania stworzyć coś nowego i oryginalnego.
Postanowiłam wkomponować sukienkę (i siebie) w prace Oteckiego (wł. Wojciecha Kołacza), którego autorstwa mural zagościł dwa lata temu pod przejściem na moim osiedlu w ramach katowickiego Street Art Festival 2011. Niestety, po roku pojawiły się pierwsze chuligańskie graffiti zakrywające twarze postaci i mącące kompozycję. Potem od ścian zaczęła odchodzić farba... Niegdyś piękny mural zaczął niszczeć; chciałam chociaż tak zachować jego resztki, wspomnienie o nim. Poza tym, prace Oteckiego doskonale pasują do wzornictwa azteckiego. Polecam galerie na stronie oficjalnej artysty lub w wyszukiwarce grafik google.
wyniki domowych poszukiwań pasującej biżuterii; lubię jednak minimalizm, dlatego zrezygnowałam z dodatków |
Piękna fryzura, bardzo "Twoja". Zadziorna!
OdpowiedzUsuńMiałam kiedyś bluzkę, bardziej orientalną niż etno, w odcieniach filetu, z ślicznymi, lśniącymi, ornamentalnymi tłoczeniami...
Świetne zdjęcia.
Dziękuję Kochana :*
OdpowiedzUsuńW nowej fryzurze czuję się rzeczywiście bardziej zadziorna, silna, jakby ścięcie włosów łączyło mnie z kobietami czasów emancypacji, walki o swoje (co w sumie powoli zaczynam praktykować, w ciąży próbując znaleźć swoje miejsce). Właściwie ciekawa konkluzja: w przypadku Samsona brak włosów decydował o odjęciu siły. U mnie odwrotnie. W obu przypadkach swoiste zaprzeczenie stereotypom dotyczącym wyglądu (oczywiście dzisiaj zmodyfikowane, ale jednak). Najwyraźniej mój kulturoznawczy umysł nie odpoczywa w wakacje. Hmm... ;)
Lubię, kiedy ubranie odzwierciedla osobę, która je nosi. Zawieranie na nich czegoś więcej poza modnymi napisami i liczbami stanowi odrębny podpis właściciela. Włączenie w to Azteków to bardzo fajne posunięcie :))
OdpowiedzUsuńBardzo dziękuję za ciepłe słowa :)
Usuń