Prześlizgnęłam się przez listopad, grudzień, mija styczeń... Pisanie artykułów dla nowo powstałej (w środowisku katowickiej ASP) TUBY, cieszenie się rozwijającym się synkiem i, nieco mniej zabawne, wstawanie do niego w nocy i kołysanie w trakcie dziennych napadów płaczu, wreszcie czytanie... Do tego ostatniego przydają się zakładki. Dużo zakładek... (Też macie ich ogrom? Z jednej strony sympatycznie, z drugiej problematycznie... Mam kilka ulubionych i to je eksploatuje, pozostałe pozostawiając niewykorzystanymi, więc...) Lubię ich używać, lubię je robić. Lubię na nie patrzeć, kiedy czuję się chwilowo zmęczona lekturą, ale wiem, że za moment do niej wrócę. Koleżanka z grupy miała urodziny, co stanowiło wspaniałą wymówkę dla zmaterializowania jednego z pomysłów. Efekty?
Bardzo rozbawiła mnie ta zakładka , jestem nią zachwycona :-)
OdpowiedzUsuńpozdrawiam A.