Zaczęło się od ślubu cioci, na którym po raz pierwszy skosztowałam orzechowych makaroników. Potem "Plotkara" i zajadająca się nimi Blair (TE kadry mówią same za siebie ;)).
I tęsknota, wzmocniona migawkami Sylwii. Z pomocą przyszedł Francuski Tydzień w Lidlu: ich makaroniki wprowadziły mnie w świat wspomnień, otworzyły na inne smaki, jakże rozochociły! Gdy znalazłam na blogu MojeWypieki* (TUTAJ) przepis na ten cudowny deser, wiedziałam, że nie ma na co czekać. Zwłaszcza, że babcia podarowała zaledwie dzień wcześniej opakowanie migdałów...
* Przepis zmodyfikowałam - w miejsce nasion z laski wanilii dodałam łyżeczkę kawy.
Kawowe makaroniki:
- 100 g białek (ok. 3 jajka)
- 110 g zmielonych migdałów (bez skórki, ja zmieliłam płatki migdałowe)
- 200 g cukru pudru
- 50 g drobnego cukru do wypieków
- czubata łyżeczka kawy rozpuszczalnej
Dzień, dwa dni wcześniej: przygotować białka. Powinny stać w odkrytej miseczce na blacie w temperaturze pokojowej 24h lub 36h, niech trochę "przeschną". Dopiero wtedy można zabrać się do pracy.
Dzień właściwy: Zmieszałam płatki migdałowe z łyżeczką kawy i zmieliłam w blenderze. Dodać cukier puder i całość przesiać. Białka - jak na bezę przystało - ubijać na sztywno, pod koniec stopniowo dodawać drobny cukier do wypieków, wciąż ubijając. Do gotowej, błyszczącej masy bezowej delikatnie dodać przesiane produkty sypkie - całość wymieszać drewnianą łyżką lub szpatułką do momentu połączenia się składników. Ten moment jest najtrudniejszy: odpowiednia konsystencja zadecyduje o wyglądzie makaroników. Głównie chodzi o to, by masa lekko się rozlewała, ale wciąż była "sprężysta". Dlatego najlepiej, tuż po połączeniu składników, mieszać jeszcze chwilkę, ale bez przesady. Bardzo pomogły mi w tej materii wyjaśnienia Małgosi z bloga PieprzCzyWanilia (TUTAJ).
Gotową masę przełożyć do rękawa cukierniczego z okrągłą końcówką średnicy ok. 1 cm i, z jego pomocą, nanieść na rozłożony na blasze papier do pieczenia lub (marzy mi się taka!) specjalną silikonową matę do pieczenia makaroników. Wyciskane powinny mieć ok. 2,5-3 cm średnicy. Nieco się rozleją, należy więc pozostawić im nieco przestrzeni. Toż to gwiazdy! ;) Przygotowaną blachę odstawić na minimum godzinę, by makaroniki przeschły. Cukrowa Wróżka (TUTAJ) zauważyła, że najlepiej suszyć je dłużej: ze 2, 3 godziny nawet. Wówczas zwiększa się prawdopodobieństwo, że nie popękają w trakcie pieczenia. (Moje to niestety spotkało, na szczęście nie wszystkie.) Gotowość do pieczenia powinny zasygnalizować powstałą na nich "skorupką".
Piec w 150 stopniach ok. 8-10 min. Czas pieczenia bywa jednak różny: w zależności od wielkości makaroników i od fanaberii używanego piekarnika. Na blogu MojeWypieki można przeczytać: "Idealne makaroniki mają chrupiącą skórkę i są mięciutkie, lekko ciągnące w środku, z charakterystyczną 'stopką'.. Nie powinny się także zarumienić."
Wystudzić.
Krem zrobiłam, sugerując się wytycznymi Cukrowej Wróżki, złączając nutellę z odrobiną masła. Sądzę, że sama nutella byłaby równie dobra. Albo ze śmietaną np.!
Bierzemy jeden makaronik, smarujemy kremem i przykrywamy drugim upieczonym krążkiem. Voilà!
Przepis bierze udział w trzech durszlakowych akcjach:
Ja makaroniki zrobiłam pierwszy raz w tym roku w walentynki. teraz tęsknię za nimi ;)
OdpowiedzUsuńWalentynki to wspaniała okazja do zrobienia makaroników :)
UsuńW takim razie tęsknimy razem ;)
Piękne Ci wyszły!
OdpowiedzUsuńDziękuję bardzo :)
Usuńdoskonale pamiętam ten odcinek z Plotkary :) Blair wcinała je żeby zagłuszyć ochotę na...coś innego ;p
OdpowiedzUsuńHaha, w gruncie rzeczy to dobry sposób ;)
Usuńtakie piękne i nie z formy ? Podziwiam:)
OdpowiedzUsuńChyba czuwała nade mną Makaronikowa Wróżka ;) (Może taka? - http://2.bp.blogspot.com/-sQ2PHPVXVdw/Tfy3mehSRNI/AAAAAAAABKU/N5RO5j3zrmc/s1600/IMG_1547.JPG :))
UsuńZapraszamy na funpage poświęcony makaronikom :-)
OdpowiedzUsuńhttps://www.facebook.com/FrancuskieMakaroniki
Dziękuję za linka, już zaglądam :)
Usuń