Turkusowy garnek z dzióbkiem zamówiony pod choinkę, pasujący do niego rondel wygrany... Cieszę się jak dziecko, myśląc o poświątecznym czy okołoświątecznym gotowaniu (raczej tym po- jednak: rozciągniętym na kolejne tygodnie, miesiące, lata...). Uwielbiam zaopatrywać się w rzeczy do domu... W drobiazgi, które urozmaicają domową przestrzeń. W tym roku starałam się po trochu myśląc o prezentach "użytecznych", stąd m.in. wspomniany garnek, którego tak bardzo brakowało mi w kuchni (dzióbek to jednak poważna sprawa! ;)). Nie byłabym jednak sobą, gdyby nie zakradła się tęsknota za rzeczami pięknymi... Dlatego garnek w stylu retro, turkusowy (moje ulubione połączenie kolorystyczne: odrobina zieleni zmieszana z nutką niebieskości). Dlatego pomysły na kilka innych prezentów. Dlatego wreszcie udział w konkursie organizowanym przez RedMug. Nie musiałam szczególnie się wysilać, wybierając wymarzony zestaw ich produktów, który chciałabym znaleźć pod choinką. Mam go upatrzonego już od jakiegoś czasu...
Jedna z rzeczy, które być może nie są niezbędne, ale której brak odczuwam przy okazji każdej zbliżającej się Gwiazdki (reagując na sytuację zesznurowaniem ust): foremki w kształcie śnieżynek. Zapewne śnieżynkowe pierniczki mogłabym wyczarować za pomocą zwykłych foremek-gwiazdek i geometrycznych lukrowych zawijasów, niemniej marzy mi się kształt jak najbliższy temu anielskiemu, spadającemu z nieba...
Poza tym posypywanie cukrem pudrem ciastek czy pierników wyciętych z pomocą takich foremek byłoby niejako ośnieżaniem śniegu... Do tego połyskujący, biały lukier... Kwintesencja zimy w słodkiej, ciepłej postaci.
Kolejne dwa przedmioty pozostają niejako w "śnieżnej" stylizacji. Makaroniki mają coś w sobie z lekkości śnieżnego puchu... Robiłam je raz i nie był to raz ostatni. Mata do ich wypiekania jest po trochu moim "kaprysem", ale od czego, jak nie od spełniania tego rodzaju zachcianek, są święta? ;)
Ceramiczne kulki do pieczenia były poszukiwawczym strzałem w dziesiątkę. W ich (lub fasoli, której nie mam) zastępstwie używam... kamieni znalezionych przez męża (umytych, oczywiście). Coś magicznego i sentymentalnego jest w tych nierównych powierzchniach i kształtach, niemniej brakuje mi... symetryczności. Urok nierównomiernie rozrośniętego kruchego ciasta uchodzi uwadze tej części mnie, która jest pedantką. A ceramiczne kuleczki przypominające mały, zaprzyjaźniony (bo oswojony i zaadoptowany) grad wydają się jej nader obiecujące...
Niejako na koniec rzecz, która być może powinna znaleźć się na początku: deska do krojenia. Ta znaleziona wygląda przepięknie: kojarzy mi się z malarską paletą do nakładania farb. Właściwie... czy metaforycznie jest czymś innym? Krojone na niej warzywa, owoce, mięso nawet mogą być barwnymi plamami przygotowywanej potrawy. A która z nas nie chciałaby zostać artystką w swojej kuchni? ;)
Może kiedyś (jak z garnkiem z dzióbkiem) uda mi się odnaleźć je pod choinką :).
Grafiki używane w poście (prócz produktów RedMug) pochodzą kolejno ze stron:
- śnieżynka z typografią autorstwa Teresy z Pirouette Photography (źródło grafiki TUTAJ)
- delikatny śnieg autorstwa minke33, czyli Yu-Hao Lee (źródło grafiki TUTAJ, udostępnione do dowolnego użytku jako tekstura na zdjęciach)
- zorza polarna (źródło grafiki TUTAJ)
- śnieżynka z typografią autorstwa Teresy z Pirouette Photography (źródło grafiki TUTAJ)
- delikatny śnieg autorstwa minke33, czyli Yu-Hao Lee (źródło grafiki TUTAJ, udostępnione do dowolnego użytku jako tekstura na zdjęciach)
- zorza polarna (źródło grafiki TUTAJ)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz