Przedpołudnie w sobotę 21 czerwca upłynęło pod znakiem "Guga Kids Design". Tym razem targi zawitały do parku, naprzeciwko którego mieszkam, wobec czego wybraliśmy się z małżonkiem i synem na spacer. Pogoda nie rozpieszczała, ale wolę lekki wiatr od przygrzewającego słońca. Przelotny deszcz zdążył nas przytulić w pędzie; mąż-inżynier wykorzystał umiejętności w montowaniu parasolki przy wózku młodziana, bawiliśmy się z synkiem w zapalanie i gaszenie lampki z czujnikiem ruchu w pomieszczeniu do przewijania, karmiliśmy kaczki melonem, brodziliśmy w piasku, uczyliśmy się języka angielskiego i tuliliśmy do piersi uroczą żyrafkę... Synek, z rozmachu, zaczął sprzątać jedno ze stanowisk, oczyszczając stolik z klocków - najwyraźniej zapamiętał lekcję o porządku po skończonej zabawie... ;)
Titot zauroczył mnie szortami w wąsy, książka w 3D "Jaś Ciekawski. Podróż do serca oceanu" zaintrygowała, a
Łamigłówka Śląska - nasz lokalny tangram - rozbudziła chęć pojedynku na układanki...
|
fot. Guga Kids Design |
|
fot. English Eater Toys |
|
fot. English Eater Toys |
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz