"Siedzieli we czwórkę patrząc w ogień, a Mama Muminka opowiadała im rozmaite historie. Mówiła, jak to było, kiedy była mała i Muminki nie musiały przemierzać strasznych lasów i trzęsawisk, żeby znaleźć miejsce nadające się do zamieszkania.
- W owym czasie mieszkaliśmy razem z trollami domowymi u ludzi, najczęściej za ich piecami kaflowymi - powiedziała. - Niektórzy z nas jeszcze do dziś tam są, to znaczy tam, gdzie ludzie mają piece kaflowe, bo my nie lubimy centralnego ogrzewania.
- Oni wiedzieli o was? - zapytał Muminek.
- Niektórzy tak - odparła Mama. - Przeważnie odczuwali naszą obecność jak chłodny powiew w szyję, zwłaszcza gdy byli sami."
Tove Jansson, Małe trolle i duża powódź
by Tove Jansson; źrodło: http://www.pinterest.com/pin/440226932295482732/ |
Muminki mieszkały ongiś za piecami kaflowymi. Pozornie chłodne ceramiczne płytki skrywały ciepło trzaskających języków ognia. Przytulne schronienie dla małych stworzonek.
Bywało, że piece przestawały ogrzewać, stygły - powoli umierały... Technika wdzierała się do ludzkich siedzib. Już nie musiano przynosić drewna i węgla do domu, już nie musiano wyczekiwać iskry, za którą pójdą w taniec kolejne. Już nie musiano wypatrywać buchającego ognia. Nie musiano także przyglądać się płomieniom; przyglądać hipnotycznie, oczekując zmaterializowania plemiennych opowieści. Domowe ogniska zanikały. Piece kaflowe nie umierały jednak zupełnie, czasami muminkowy przodek chował się w nich przed światem, moszcząc wewnątrz wygodne posłanie. Pomieszkiwał tam. (W "Dolinie Muminków w listopadzie" pojawia się jeden z muminkowych przodków; niechętnie wyglądający z piecyka; taki ekscentryczny przodek.)
Z okazji setnej rocznicy urodzin Tove Jansson postanowiłam zajrzeć do skandynawskich domów w poszukiwaniu tradycyjnych piecyków kaflowych. Może za którym (albo w którymś?) z nich miesza Muminek albo troll? Jedno jest pewne: jeśli poczujecie kiedyś chłodny powiew na szyi (zwłaszcza gdy będziecie sami): uśmiechnijcie się i wyszepczcie: "Witaj, mój drogi!"
Ostatnia wersja jest bardzo ciekawa. Okrągłe kafelki - mega to wygląda i tak właściwie nie wygląda, żeby zajmował wiele miejsca w pomieszczeniu.
OdpowiedzUsuńTeż mi się tak wydaje :)
UsuńA ja nie jestem przekonana do tych pieców. Wolę gazowy. Ja wiem, że on nie jest ładny, ale nie trzeba mieć aż tak doskonale zrobionej wentylacji w domu, a u mnie jest z tym problem.
OdpowiedzUsuńNo tak, bywają problematyczne... Jako dziecko mieszkałam w kamienicy i mieliśmy piece kaflowe, więc ja podchodzę do nich z sentymentem :) Wspomnienie trzaskającego ognia (czasem wpatrywałyśmy się z siostrą czy koleżanką w płomienie...) Rodzice już tego tak dobrze nie wspominają - noszenie węgla, rozpalanie... ;) Chyba wszystko ma swoje plusy i minusy... ;)
UsuńŚwietnie napisane. Pozdrawiam serdecznie.
OdpowiedzUsuńDziękuję!
UsuńRównież za przypomnienie mi tego wpisu <3
Pozdrawiam ciepło!