Choinka jeszcze u nas nie stoi (u niektórych już ją widziałam ;)), ale świąteczny klimat powoli zakrada się do naszego domu. Co ja plotę, jakie "zakrada"! Jest sukcesywnie zapraszany; w pakiecie z rozsiadaniem się na kanapie czy okolicznych pufach, piciem napojów zimnych i (te polecam mu goręcej) ciepłych, wspólnym przeglądaniem zdjęć czy smakowaniem pierwszych ciastek korzennych...
W tym roku postanowiłam po raz pierwszy sama zrobić wieniec świąteczny; wcześniej korzystałam ze sztucznych, co nie do końca mnie zadowalało. Zainspirowana zdjęciami wyłowionymi z sieci (np. TUTAJ), wiedziałam, że moja "wiązanka" (dosłownie! ;)) musi być prosta i hołdować minimalizmowi. Powstał więc wieniec w wersji mini, bardzo mi odpowiadający. Delikatny, lekki i nieco ascetyczny - jak chciałam! Co więcej, jego zrobienie jest proste i stosunkowo szybkie, bardzo wygodne, jeśli chce się w krótkiej chwili udekorować mieszkanie (nie tylko świątecznie, jak mniemam ;)).
Będą potrzebne:
- zielone gałązki (czy choinkowe, czy np. rozmarynu)
- sznurki, wstążki itp.
- nożyczki
Wystarczy dobrać kilka gałązek i związać ich końce razem. Proste? Proste. Szybkie? Szybkie. Gotowy wieniec można oczywiście ozdobić wedle uznania. Tak na przykład chciałby mój mąż: bez bombki wydaje mu się on nieco... zbyt surowy ;).
Taki minimalistyczny ale za to jaki twarzowy! :)
OdpowiedzUsuńŚliczny! :)
Dziękuję! :)
UsuńPiękny wianek, taki minimalizm do mnie przemawia bardzo! :) Wesołych Świąt!
OdpowiedzUsuńDziękuję Ci bardzo! :)
Usuń