Przepis znalazłam w książce "Jadłonomia" Marty Dymek. Wcześniej nie wpadło mi do głowy, żeby suszyć marchewkę, a potem ją zmielić. Jak często zamykamy się w standardowym, nieco skostniałym myśleniu o tym, co możemy zrobić z czymkolwiek - czy to z produktami spożywczymi, czy z czymkolwiek innym... Ten prosty przepis był prawdziwą inspiracją :).
Co będzie potrzebne?
- marchew(ki)
- obieraczka do warzyw
- piekarnik
- blender
Marchewkę dokładnie myjemy, obieramy. Za pomocą obieraczki wykrawamy delikatne, jak najcieńsze podłużne płaty. Układamy je blasze wyłożonej papierem do pieczenia - równomiernie. Suszymy w piekarniku nagrzanym do 75 stopni do momentu, w którym płaty staną się zupełnie suche (w książce widnieje dopisek: 30-60 minut). Moim marchewkom zajęło to nieco czasu, od czasu do czasu zerkałam po prostu do piekarnika i sprawdzałam, jak się sprawy mają. Gotowe "wiórki" wrzucamy do blendera i dokładnie mielimy - na proszek właśnie. Przechowujemy w szczelnym opakowaniu.
Do czego możemy tego użyć? Marta Dymek posypała proszkiem ciasto marchewkowe własnej produkcji, ja mini babki wielkanocne :). To będzie też dobry dodatek do sosów, past, zup... czegokolwiek ;).
Ciekawy, bardzo oryginalny pomysł :)
OdpowiedzUsuńNo nie? :) A jak fajnie wygląda pokruszone na np. lukrze! :)
UsuńMuszę kiedyś wypróbować! Bardzo podoba mi się ta nazwa, kojarzy mi się jakoś tak bajkowo, jak jakiś magiczny specyfik, który leczy (prawie) wszystko... ;)
OdpowiedzUsuńNa pewno bajkowo wygląda :D
Usuń