Mój smak dzieciństwa. W domu nigdy ich nie jadłam, ale na wakacjach - a i owszem. Ilekroć jedliśmy obiady na mieście w jakimś kurorcie, sprawdzałam, czy w menu widnieje zapis "pierogi z jagodami". Jeśli był - straszyłam później językiem zabarwionym na ciemno... ;)
Ostatnio dostaliśmy cały słoik jagód zebranych przez teścia w lesie: dużych, jędrnych... (Uwielbiam je przebierać, wyciągając spomiędzy czarnych koralików soczyście zielone listeczki ;)) Nie miałam pomysłu: jagodzianki, ciasto z kruszonką, dżem...? Z inspiracją pospieszyła teściowa, która wspomniała kiedyś telefonicznie, że właśnie jedzą z babcią pierogi z jagodami...
Składniki na nadzienie:
- jagody
- cukier
Wymyte jagody posypać cukrem (do smaku). Wymieszać i odstawić.
Składniki na ciasto:
- ciepła woda (albo mleko - wtedy ciasto będzie jaśniejsze)
- mąka
Ciasto ma być sprężyste, dać się wałkować. Ciepło cieczy zapewni nam łatwość w rozwałkowaniu ciasta ;). Odpowiednia grubość? Najlepsze będzie jak najcieńsze, ale trzeba pamiętać, by ciasto "udźwignęło" ciężar nadzienia - gdy będzie za cienkie, ścianki pierogów mogą się dziurawić, wypuszczając sok. Gdy zaś będzie za grube, zdominuje całość, przytłoczy - trzeba będzie przeżuwać ciasto, by dostać się do soczystych jagód.
Jeśli chcemy, by nadziewanie szło szybciej (czas stanowi zwykle największą niedogodność przy lepieniu pierogów), warto zastosować metodę mojego męża, który zamiast wykrawać krążki ciasta z pomocą np. szklanki, tnie ciasto na podłużne paski, a te dzieli na kwadraty czy prostokąty (zobacz poniżej na zdjęciach). Być może nie uzyskamy w ten sposób "restauracyjnego", równiutkiego wyglądu wszystkich pierogów - idealnych, jak zrobionych maszynowo - ale doznania smakowe pozostaną te same ;).
Na środek kawałków ciasta kładziemy garść wcześniej przygotowanego nadzienia, składamy ze sobą dwa końce i sklejamy, ściskając ścianki ciasta palcami: wskazującym, środkowym i kciukiem.
Pierogi wrzucamy do wrzącej wody i gotujemy 3 minuty od wypłynięcia.
Gotowe polewamy roztopionym masłem i posypujemy cukrem. Smacznego!
PS. Uwaga przy przekrawaniu: sok może pryskać! ;)
Gdyby jednak sok prysnął lub jakiś pieróg zbyt zamaszyście wyskoczył z talerza, nie trzeba bać się plam: wystarczy zalać plamę wodą i zasypać kwaskiem cytrynowym. Najlepiej zostawić tkaninę w kąpieli na noc - rano po plamie nie powinno być śladu! (To dopiero magia! ;))
Z jagodami najlepsze! Mniam :)
OdpowiedzUsuńhttp://rankiemwszystkolepsze.blogspot.com/
Ja jestem zdeklarowaną fanką ruskich - ale to chyba zboczenie związane z nazwiskiem (i - przy okazji :P - kuchnią mojej babci ;)).
UsuńPozdrawiam ciepło! :)
Urocze migawki! A na takie domowe pierogi to dopiero mam chęć! A nie umiem zrobić ...
OdpowiedzUsuńUmiesz, tylko o tym nie wiesz ;)
UsuńJa np. nigdy nie robię ciastka wg jakichś proporcji: sypię mąkę na stolnicę i zalewam ciepłą wodą - w zależności od konsystencji dodaję albo mąki, albo wody... Ma się nie kleić i być giętkie, takie łatwe do rozwałkowania :) Najgorsze jest wałkowanie właśnie... Na początek możesz zrobić trochę grubsze, co by nie było niebezpieczeństwa, że się podziurawią... Tniesz na kwadraty/prostokąty, dodajesz nadzienie i sklejasz boki - obojętnie jak, ważne, żeby nie było szpar. Tyle! Wrzucasz do wrzątku i gotujesz trzy minuty od wypłynięcia. A farszem może być wszystko... ;) (Mnie się rzadko chce robić pierogi, bo wałkowanie i sklejanie zajmuje dużo czasu, ale... jak mąż pomoże... ;))
Powodzenia!
PS. Uda Ci się na pewno! (A jak nie wyjdzie za pierwszym razem, zwal na mnie :P)