GDEL&friends (design & lifestyle) - otwarcie showroomu

Warszawa zyskała nowe miejsce, w którym króluje design. Tak, wiem, kreślę teraz swoistą laurkę, tekst pochwalny, niemalże marketingowy, ale trudno, takie były moje wrażenia ;).

Mnogość przedmiotów co chwila zmuszała do zawieszania wzroku w innym miejscu, kąciku, w efekcie do nachylania się nad przedmiotami, które najchętniej zapakowałoby się do torebki i wzięło do domu. Począwszy od milutkich i ślicznych tekstyliów dla dzieci, poprzez kruche porcelanowe buźki, na interesujących meblach kończąc (niekoniecznie "do torebki", ale "do adopcji" jak najbardziej ;)). Kilka rozwiązań intrygowało, m.in instalacja (lub usługa, zależy jak na to spojrzeć) złożona z kępek mchu porastających betonowy filar o nieregularnej, chropowatej powierzchni (szkoda, że była to prawdziwie "martwa natura" - ożywiona, z systemem nawadniania i tym podobnych, byłaby o wiele ciekawsza ;)).

Miałam przyjemność poznać Monikę Pietras - pozytywną duszę z burzą czarnych loków i oczami iskrzącymi z podekscytowania. Jak dobrze, że istnieją ludzie, których kolorowe wnętrze, energia i zapał znajdują ujście w świecie zewnętrznym. Nie jesteśmy skazani na nudę! ;)

(A krzesełko pożyczone od GDEL&friends uratowało urządzany przez nas kącik biurowy, o czym jeszcze wspomnę przy okazji ;); Bo tak to czasem w życiu bywa: idziesz na imprezę, w kącie pod poduchą z królikiem znajdujesz brakujący element i opuszczasz lokal z nagraną pożyczką mebla. Yeah! ;))

więcej o miejscu i ludziach, którzy je tworzą znajdziesz TUTAJ

(a TUTAJ załapałam się na fotkę; pochylona przeglądam drewniane podkładki; mieszkanie Fasolka z ukrytym wewnątrz potomkiem też się załapało, pozbawiając mnie złudzeń co do "nieciężarnego" wyglądu, niech to szlag ;))