Wiem, wiem, to już czwarty post nawiązujący do 12 i 13 września spędzonych przeze mnie w Soho Factory, przez co niektórzy mogą już czuć "zmęczenie materiału" albo odnoszą wrażenie, że coś wyskakuje im z lodówki, jak - przykładowo - na grafice poniżej:
W obronie własnej powiem (napiszę) jedno: sorry. W ciągu tych dwóch dni zrobiłam trochę zdjęć, które (tutaj ujawnia się moja skromność, ekhm) szkoda, by jedynie zajmowały miejsce na dysku. Andy Warhol lubił oglądać obrazki, my nie jesteśmy gorsi, prawda? :P I żeby w klimacie pozostać, nie będę kazała Wam czytać o wydarzeniu, w miejsce tego zapraszam na wyśmienitą relację Oli (Fuel) lub - jako swoisty, dodatkowy, komentarz - do obejrzenia kolejnego obrazka: TUTAJ.
Dziękuję za uwagę, zapraszam na obrazki.
Zgadniecie, co to? To biodegradowalna urna na prochy. Intrygujący projekt, kapitalne były także tłoczone wizytówki prezentujące powyższy projekt. |
| ||||||||||||||||||||||||||
dyskusja na temat mebli oryginalnych, inspirowanych a kopii trwa; Kasia (Conchita Home) skrzętnie notuje nasze uwagi |
po lewej: Nabici w... doniczkę? ;) |
po prawej: Kasia (Conchita Home) - nasza wyśmienita organizatorka Strefy Blogera ;) |
Marta z My little home My passion |
Kasia z Piątego Pokoju |
Kobieta jednak zmienną jest (szczególnie ta ciężarna ;)), na końcu umieszczę więc "coś do czytania", żeby nie było, że nic mi się na WDF (poza Strefą Blogera, rzecz jasna ;)) nie podobało.
Urzekająca ceramika od AniAni w kolorach przywołujących słońce, intrygujące lampy od ZAPALGO, kafle naścienne czy dekory w kształcie główki misia (słodkie!), ceramika ENDE, projekty Wood&Paper, niektóre meble od Kwadroforma lub z krzeseł Paged... Wydaje się, że te przedmioty niekoniecznie potrzebowały narratora, mówiły same za siebie. Co innego z pozostałymi... Jak gdyby w myśl zasady, że "Kiedyś projektantom wystarczało, by że ich projekty dobrze wyglądały, a dziś chcą, aby to teoretycy usprawiedliwiali ich wygląd." (Paul Stiff) I jak w przypadku artefaktów w galerii, czasem enigmatycznych, ale opatrzonych barwnym opisem, dorobioną teorią, tak tutaj czuło się momentami tę muzealną ciszę, kiedy to zwiedzający kontempluje wykładnię teoretyczną, by dowiedzieć się, że śliczny geometryczny wzór na stole nawiązuje do idei rozlanego mleka. Poetycko. (Tkwiący we mnie zwierz kulturoznawczy mógłby teraz pokusić się o własny komentarz, połączony z interpretacją załączonych powyżej "obrazków". Przykładowo: hasło z grafik Pakamery "Less is more" mogłoby posłużyć jako wizualizacja-ilustracja myśli przewodniej organizatorów festiwalu, podobnie stoliki wiszące na spuszczonych z sufitu linkach/sznurkach - balansowanie i pewnego rodzaju utratę gruntu pod... nóżkami. O zdjęciu numer jeden [grafiki-mema tutaj nie liczę ;)] nie wspominając. Ktoś się pokusi o własną interpretację? ;>)
W tym miejscu mogę powiedzieć odnośnie WDF - brzmiące w mojej głowie głosem Meryl Streep - That's all... Uspokojeni? :P
Korzystając z okazji, zapowiadam kolejne wydarzenie: Łódź Design Festival 2015 – 9. Międzynarodowy Festiwal Designu w Łodzi, który startuje już za kilka dni.
W tym miejscu mogę powiedzieć odnośnie WDF - brzmiące w mojej głowie głosem Meryl Streep - That's all... Uspokojeni? :P
Korzystając z okazji, zapowiadam kolejne wydarzenie: Łódź Design Festival 2015 – 9. Międzynarodowy Festiwal Designu w Łodzi, który startuje już za kilka dni.
Żeby nie było, że nie uprzedzałam :P.
___________________________________________________
zdjęcia i ilustracje użyte do stworzenia grafiki na początku wpisu: zdjęcie Jackie Chana; grafika-mem z Jackie Chanem; komiksowe grafiki; lodówka Smeg
Ciekawa jestem tej dyskusji na temat mebli :) Widać, że te dwa dni były pełne atrakcji, więc nie dziwię się ilości wrażeń, zdjęć i postów ;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam ciepło i zapraszam do mnie na październikowe candy :)))
Efekt był z grubsza taki, że trochę wróciłyśmy do punktu wyjścia, czyli nie ustaliłyśmy niczego bardziej na "za" lub "przeciw" - raczej wyrównane szanse, zależnie od potrzeb czy priorytetów ;) Czyli jak zazwyczaj: wszystko ma i plusy, i minusy :)
UsuńPozdrawiam również!
I zaraz lecę na cukierki ;)
Ja do żadnej recenzji się nie zmobilizowałam, więc jakaś tam równowaga w blogosferze jest zachowana ;)
OdpowiedzUsuńZgadzam się z tym, co napisałaś. Jednak wcale nie żałuję tego weekendu. Bo się przełamałam, bo poznałam fajne laski, bo wyrwałam się z domu, od dzieci, bo zjadłam wreszcie te słynne dim-sumy! :)
Utwierdzam się jednak w przekonaniu, że nienawidzę patrzeć na siebie na zdjęciach. Z profilu w szczególności. ;) Ale miło, że i moja parka na foteczkę się załapała.
See you soon!
A ja właśnie złapałam się (Cię? :P) na tym, że robię Ci dużo zdjęć - bo bardzo fotogeniczna jesteś :)
UsuńHeh, ja też się cieszę, że się przełamałam - to był świetny czas, energetyzujące dwa dni, no i Wy - kapitalne babeczki :D Dzięki i do zobaczyska! ;)
PS. Uff, ulżyło mi z tą równowagą... :P
Usuń