Zauważyłam ostatnio, że ciągnie mnie w kierunku barw ciemnych, głębokich, cienistych grafitów przypominających zasnute deszczem niebo. Dostrzegłam to przypadkiem, łapiąc się na tym, że ściana pokryta ciemną szarością w tajemniczy i niepokojący sposób kołysała moją duszę. Oglądałam zdjęcia jednego z wnętrz w Internecie i zwyczajnie czułam się dobrze. Na miejscu, jakbym niczego więcej nie potrzebowała, jakby te cztery kąty skąpane w graficie były moją oazą. Schronieniem w okresie przejściowym.
Surowość, jakiś rodzaj chłodu, choć nie do końca (ogrzany chociażby ciepłym drewnem). Nastrój po trosze przywodzący skojarzenia z Północą. Może ta chwilowa (?) fascynacja tłumaczy jedno z wybranych przeze mnie imion dla córki: Nora (znaczenie: jaśnienie na północy).
Ostatnio natknęłam się na wnętrze, które w całości tonie w głębokim graficie. Za ciemne? Zbyt przytłaczające? Dołujące? Dla mnie nie, dla mnie wręcz odwrotnie: przytulne, jak schronienie, otulenie (zamiast chłodnych, "oddychających" i pozwalających na głęboki wdech pomieszczeń jasnych, skandynawskich w zupełnie innym stylu). Nie chcę oddychać pełną piersią - boję się wpuszczać w płuca chłodne powietrze. Niech ono mnie otuli - z zewnątrz, gdy na to pozwolę, gdy otworzę okno i wciągnę w nozdrza zapach nadchodzącej zimy. Tymczasem wolę zaszyć się w kącie ciepłego domu, otulić ciszą i napawać rozleniwieniem...
MOTYWUJĄCO NA ZAKOŃCZENIE
Wiecie, co od jakiegoś czasu ZAWSZE poprawia mi humor? Pisałam o tym TUTAJ - jedna płyta, jeden kawałek w zasadzie, jeden konkretny fragment...
Jesteśmy wyjątkowi. Każdy z nas. Pomyśl: z tak wielkiego oceanu możliwości, możliwych połączeń genetycznych, dusz zamieszkujących światy równoległe, to właśnie Ciebie wybrano; jesteś tutaj, żyjesz, oddychasz...
W takich chwilach wystawiam nos za okno; pozwalam, by otuliła mnie mgła, by ledwo wyczuwalne kropelki deszczu osadziły się na mojej twarzy, by powietrze połaskotało mnie w nos, bym zobaczyła swój oddech - mleczny kłębek symbolizujący fakt, że żyję.
W takich chwilach wierzę, że nasze samopoczucie zależy wyłącznie od nas. Ty decydujesz, jaką karmę przyciągasz, czy Szczęście stoi obok Ciebie i czujesz jego ciepło, czy może jest Ci chłodno od poczucia samotności. Wszystko dzieje się w Twoim mózgu, w Twojej głowie. Nie poddawaj się przygnębieniu, zniechęceniu. Uśmiechaj się, łap chwile. Żyj...
_______________________________________
źródło zdjęć: blog Planete Deco
grafiki/typografie: Hoo Hooo things
Przeczytałam i poczułam się lepiej. Pomimo iż mam słabość do bardziej kolorowych miejsc, doceniam urodę tego mieszkania. Masz rację, nie jest przytłaczające i depresyjne, raczej klimatyczne i przytulne.
OdpowiedzUsuńBardzo się cieszę :>
UsuńŚlę ciepłe uściski!
Nie mam nic przeciwko ciemnym wnętrzom! Pięknie oddałaś ten klimat słowami...
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :)
Marta.
Bardzo Ci dziękuję :)
UsuńTo wnętrze nie wydaje się być ani troszkę ponure, bo ma przemyślaną stolarkę drzwiową i ścienną, ta mięta nadała lekkiej wesołości wnętrzu, dużo lepiej się sprawdza w tym wnętrzu niż czysta biel... Mnie również podoba się ciemna kolorystyka we wnętrzu, szczególnie ciemna szara śliwka na ścianach w połączeniu z butelkową zielenią w postaci dodatków np w sypialni, ach marzenie.
OdpowiedzUsuńRzeczywiście, biel chyba odchłodziłaby tę przestrzeń. Mięta nadała jej świeżości. A zielenie? Ach! Zwłaszcza te głębokie, butelkowe... Wzdycham do nich... To kolejny głęboki odcień, który mnie pociąga ;)
UsuńBardzo intrygujące wnętrze! Ja jestem zwolennikiem bieli i kolorów, lubię światło i lubię mieć czym oddychać :-) ale mieszkanie, które pokazałaś, bardzo mi się spodobało. Miło zobaczyć coś tak innego :-) Pozdrawiam ciepło!
OdpowiedzUsuńPiękne te szarości na ścianach!
OdpowiedzUsuńPiękne wnętrze :)
OdpowiedzUsuńSzarość rządzi, jestem jej ogromną fanką :)
Pozdrawiam.
Magda z My Sweet Dreaming Home
Prawda? :)
OdpowiedzUsuńCieszę się bardzo, że podoba się Wam tak samo jak mnie!