2/22/2016

kącik Lady Marion (czyli mała dziewczynka w dużym pokoju)

Od kiedy dowiedziałam się, że będziemy mieć drugie dziecko, wiedziałam, że w kwestii przestrzeni są dwa wyjścia: albo zdążymy przenieść się do większego mieszkania (tym samym na starcie fundując córci własny pokój), albo urządzimy jej - przynajmniej na początek - kącik w dużym pokoju, obok nas.
Pokój Małego Johna na ten moment jest kompletny, tj. każdy kąt został wykorzystany i wolnych powierzchni  na dobrą sprawę brak. Próby wprowadzenia tam noworodka skończyłyby się na upartym - a przez to nie do końca szczęśliwym - upychaniu mebli czy zabawek.
Skoro, przynajmniej na początku, mała Marion i tak potrzebuje opieki przez całą dobę, nie widziałam najmniejszego sensu w odbieraniu synowi jego królestwa. Sytuacja rodzinna i tak zmieniła się u nas diametralnie, nie chciałam więc mu dokładać; wystarczy, że młodsza siostra zabrała część uwagi rodziców, nie musiała dodatkowo odbierać części życiowej powierzchni. 
Poza tym... Przy drugim dziecku zrobiłam się pewnego rodzaju minimalistką... Łóżeczko? A po co od razu łóżeczko! Kołyska, kosz Mojżesza - nad łóżeczkiem pomyśli się potem. Przewijak-mebel? Ale po co, tylko miejsce będzie zajmował, a tego w nadmiarze nie mamy... Kupiłam przewijak przenośny, materiałowy, na guzik. Gdy potrzeba - rozkładam go na kanapie, u lekarza, w gościach i mogę prowadzić wojnę z bronią biologiczną! Stojak na wanienkę i rozkładanie się z nią co wieczór? Co za marnotrawienie przestrzeni i dokładanie sobie roboty! Umywalka na ten moment zupełnie nam wystarcza!

Kącik Małej Marion usytuowany w dużym pokoju nie przypomina więc typowych kącików noworodkowych. Zabawek nie ma tu prawie wcale (bo i na razie w ogóle nie są potrzebne), są tylko najpotrzebniejsze rzeczy. Kocyki, z których aktualnie korzystamy, przy kanapie (w nocy łóżku) torba z przybornikiem-kosmetyczką i przewijakiem, z poduszek jedynie Tweeddy, która służy mojemu kręgosłupowi w trakcie karmienia córki. Mogłabym oczywiście powyciągać śpiącą Lunę czy inne poduszki dla małej, tu i ówdzie rzucić maskotkę czy lalę, na półkach poustawiać księżniczkowe figurki od Djeco, ale... po co? Swoimi zakupami czy tworami zdążę się jeszcze pochwalić, nie ma potrzeby prezentować ich tu na siłę. Jedynie sznur "cottonków" przywędrował wraz z koszem Mojżesza do dużego pokoju, by zamieszkać tam wraz z nowym członkiem rodziny.

Stan prezentowany poniżej to stan codzienny, bez specjalnego sprzątania, ozdabiania... Szykowania sesji zdjęciowej. Czyli podobno tak, jak czytelnicy chcieliby widzieć świat blogerów: naturalnie, bez kłamliwego upiększania. Naga rzeczywistość!





Małej Lady Marion pilnuje nie byle kto, ale sam Obi Wan Kenobi! (Niech moc czuwa!)








Drugą część przestrzeni, którą mała Marion zajmuje najczęściej, stanowi kanapa. Poduszki i koce są tu koniecznością - pierwsze wspierają mnie podczas karmienia, drugimi otulam to siebie, to małą.




Gdy wróciłam z córką ze szpitala, czekała na mnie brązowa paczuszka z niedźwiedzią mordką. W środku znalazłam trzeci numer magazynu "Fathers" i płócienną torbę (prezent dla prenumeratorów), do której od razu powędrowały przwijak, tetry i kosmetyczka z kosmetykami i pieluszkami małej. Gdy tylko Marion zasnęła, a Mały John zajął się zabawą z tatą, ja - otulona kocem i z herbatą w ręce - oddałam się lekturze. Rodzicielstwo oczami ojców? Inspirujące!



 

 


A gdy zapada zmrok...



12 komentarzy:

  1. Nasza mała ma już 3 miesiące i nadal śpi w 'dużym' pokoju w dostawce do kanapy, a Zu niepodzielnie panuje w małym pokoju, tylko szafą musiała się podzielić z siostrą :D
    Śliczny masz koszyk, śliczną Maleńką. Wszystkiego dobrego. Agnieszka

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak jest chyba najwygodniej :) I dobrze, co będziemy latać jak szalone w środku nocy do drugiego pokoju albo rezygnować z sypiania z małżonkiem i przeprowadzać się do królestwa dziecka. Niech młode - póki odpowiednio małe i miejsca w łóżku za wiele nie zajmuje, na przykład :P - jest przy rodzicach.
      Heh, u nas Jaśko na razie z siostrą dzieli ręczniki (co z początku przyjął buntowniczym: "Eeeej! Ale to MÓJ ręcznik!"), ale przyjdzie moment, że trzeba będzie miejsce dla siostry u siebie zrobić - niech więc panuje na razie, ten sir/king John ;)

      Bardzo Ci dziękuję!
      Dla Was również wszystkiego dobrego :>
      Ściskam ciepło!

      Marta

      Usuń
  2. Jakie błogie, słodkie, pełne spokoju kadry :))) Tylko na półkę z książkami spojrzałam wnikliwiej - Cejrowski - ten sam zestaw i u mnie...

    Pozdrawiam serdecznie :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hahah, penetrowanie półek z książkami to i moje "hobby" :P Zawsze ciekawa jestem, co kto czyta, co lubi... Cieszę się, że mamy podobne gusta - moja Ty bratnia duszo, Ty ;D

      Dziękuję Ci bardzo :>

      Usuń
  3. Bardzo klimatycznie, spokojnie i przytulnie. Maleństwo do schrupania :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję Ci, Kochana moja :>
      Co do schrupania fąfelka - przyłapuję się na tym, że gadam do niej słodziaśnie, momentami zdarza mi się nawet seplenić (Wtedy szybko karcę się w duchu i wirtualnie daję sobie z liścia :P) - co dziecko z człowiekiem wyczynia!

      Ściskam Cię mocno :>

      Usuń
  4. OJ Dzidzi mieszka sobie w pięknym klimacie - czyli wśród książek :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Ciepłe, przyjemne wnętrze. Fajne łóżeczko dla dziecka :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Właśnie, kołyska i wózek w jednym to coś, co zmusiło mnie do zatrzymania się pryz tym zdjęciu. To jest po prostu genialne. Z łóżeczkiem są zawsze jakieś problemy, a tu i miejsce zostaje dla ludzi. Prezenty bardzo miłe :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Po 5 miesiącach musieliśmy rozłożyć łóżeczko, ale co prawda to prawda - przez blisko pół roku mieliśmy dużo miejsca i komfort :) a i przestrzeń wydawała się nie taka upchana, pozwalała łatwiej przyzwyczaić się do tego, że zamieszkał z nami nowy człowiek ;)

      Pozdrawiam serdecznie!

      Usuń