Urocze. Po prostu urocze. Kiedy zobaczyłam je po raz pierwszy, jeszcze chwila a wyglądałabym tak:
źródło |
Na szczęście (dla portfela na pewno), mój mózg się nie zamknął i jął pracować na wysokich obrotach. Ha, zrobisz precle sama, Bejbe! - rzucił z przytupem. Musiałam mu się podporządkować, nie mogło być inaczej...
Pierwotnie planowałam szycie precli: podłużny kawałek materiału zszywasz wzdłuż jednego boku, wypychasz materiałem - ma powstać długi i cienki rulonik - i zszywasz końcówki, po czym składasz całość w kształt precla (końcówki można zszyć z resztą, by całość się nie przesuwała). Zostawiasz "surowe" lub ozdabiasz np. tasiemką czy wstążeczką. (Tutorial zaprezentowała u siebie Magda, o TUTAJ.)
Jednak kiedy robiłam porządki w szafie, przypomniałam sobie o masie plastycznej - swego czasu wykorzystanej do zrobienia mikro dodatków do wnętrza. W takich chwilach w mojej głowie wybrzmiewa głośne (pozbawione nagości, na moje szczęście): Eureka!
Post miał powstać w okresie przygotowań do Bożego Narodzenia (kiedy powstawały same precle), nie zdążyłam z nim jednak. Z początku miałam w planach filmik instruktażowy, ale wybredny ze mnie widz - mój wewnętrzny krytyk otwarcie przyznał, że do tego rodzaju aktywności nadaję się (użył łagodnego określenia) średnio. Miały więc pojawić się zdjęcia z kolejnych etapów klejenia precli, ale i to nie wyszło. A potem święta, Nowy Rok, narodziny córci... To post publikuję dzisiaj. Bez obrazków krok-po-kroku - wierzę w Was ;). Wystarczy samoutwardzalna masa plastyczna (albo modelina), palce, powietrze, czas i - ewentualnie - sznurek oraz dodatki, w moim przypadku pokruszone koraliki, które udają kryształki soli. O, i lakier do paznokci - to on nadał moim preclom lekko brązowawy odcień (masa była biała). Taki mój piekarnik w pędzlu...
O rany! Precel wygląda jak prawdziwy... bardzo apetyczny ;d
OdpowiedzUsuńBardzo Ci dziękuję :>
Usuń(I kręcę się z boku na bok, z rękami splecionymi na plecach, z pąsowymi policzkami, ucieszona, że słyszę to właśnie od Ciebie ;>)