Człowiek poznaje siebie przez całe życie. Do tej pory byłam przekonana, że - przynajmniej jeśli chodzi o bryłę domu - jestem romantyczną i tradycjonalistką. Że najbliższe mojemu sercu są angielskie domki, najlepiej z kamienia. Obrośnięte bluszczem, z ogrodem, który tylko pozornie wygląda na zaniedbany (gdy tymczasem plątanina roślin to zamierzony efekt dzikości). Przeglądałam jednak foldery z gotowymi projektami domów jednorodzinnych, otworzyłam kilka w oddzielnych oknach i... patrząc z dystansu, na którąś z rzędu formę, doznałam niemałego szoku. Celowałam wyłącznie w formy nowoczesne. Proste bryły, nierzadko duże okna, przestrzeń wewnątrz (niemal we wszystkich przypadkach dół otwarty - salon połączony z kuchnią). "O, to coś nowego", rzuciłam do siebie, choć w sumie nie byłam aż tak zdziwiona. Napatrzyło się dziecko folderów, pism wnętrzarskich, to teraz ma przed oczami nie typowy domek Kowalskiego na kredyt, ale przestrzeń przemyślaną, a wewnątrz - niebanalną, czyt. własną - z przedmiotami gromadzonymi przez lata, ukochanymi, wypieszczonymi, z nowymi pomysłami, które śmielej wcielane są w życie, bo człowiek i bardziej świadomy siebie, i odważniejszy.
Ot, na przykład taki dom "Ciekawy 1" (założę się, że użyty w nazwie przymiotnik był pierwszym słowem, jakie cisnęło się na usta, gdy projekt został opracowany): prosta, w zasadzie bardzo prosta bryła. Trochę jak z rysunku dziecka - wycięte podłużne "otwory" na okna. Z jednego miejsca forma może się wydawać dość toporna, ale wystarczy spojrzeć na widok ze strony ogrodu, by poczuć pewną lekkość. A wewnątrz? Przestrzeń i jasność; zapewne za sprawą wysokiego sufitu i okien dachowych...
Co do personalizacji projektu - przemalowałabym tę ciemną powierzchnię nad strefą telewizyjną na jakiś jaśniejszy odcień - ten niemal czarny grafit przywodzi mi na myśl geometryczną burzową chmurę... Ale wiadomo - to tylko propozycja, kolory każdy dobiera podług siebie.
Mieć jeszcze tylko dużą działkę... By przestrzeń widoczna za oknem nie była otwarta na podwórko sąsiada (a przez to krępowała mnie, kiedy będę we własnym domu), ale pozwalała się odprężyć, poczuć bliskość z przyrodą... Och, gdyby tak kawałek ziemi z jeziorem albo rzeką... Widokiem na góry? Moja wyobraźnia wybiega w dal, nie chcę jej hamować...
Pozostajemy przy trójkątnych, prostych formach. Tutaj nawet nazwa jest prosta: "Ekonomiczny 2B" - B, bo większy, co mnie satysfakcjonuje w pełni, można bowiem zaaranżować poddasze (choć w założeniu jest to dom parterowy). Z zewnątrz dom wydaje się mały, ale w środku wita nas duża, otwarta przestrzeń, dodatkowo podkreślona sprytną zabudową kuchenną, ale o tym poniżej.
Ta "klatka schodowa"! Korciłoby mnie, żeby pomalować tę ścianę z telewizorem na jakiś wyrazisty kolor... Ostatnio oczarował mnie kobalt i trzyma silnie w swych objęciach... Zwłaszcza jego jaskółczy odcień - ten od Benjamin Moore...
Kominek jest niewielki, ale mnie wystarcza w pełni - to moje marzenie, trochę niespełnione... Namiastką kominka był dla mnie piec kaflowy w mieszkaniu w kamienicy mojej przyjaciółki z dzieciństwa - czasem jako dzieci wpatrywałyśmy się w otwarte drzwiczki od paleniska, w tańczące iskry ognia... Nie wiem, może to przywołanie pamięci kulturowej (jeśli coś takiego istnieje), powrót do struktur pierwotnych, kiedy plemię zbierało się wokół paleniska, które spajało różne aspekty życia..
Plus - bo nie mogłabym o tym nie wspomnieć - ściana jako regał/y. Według mnie must have każdego szanującego się domu. Bez należycie zaadaptowanego miejsca na książki, dobrze urządzone wnętrze dla mnie nie istnieje!
Ciekawie rozwiązano problem przechowywania w tej kuchni - wszystkie szafki przesunięto na jedną ze ścian, a dzięki niwelacji uchwytów i jednakowym frontom na całej powierzchni uzyskano efekt... ściany, po prostu. Powiększyła nam się optycznie przestrzeń. Blat roboczy (ze zlewem oraz palnikami) umieszczono obok, na wyspie. Jest widok na ogród... Poranki w takiej kuchni mogłyby być sympatyczne!
Pokój na poddaszu bardzo mi się podoba. I ta lampa sufitowa! - według mnie najpiękniejsza do pokoju dziecięcego... Marki Brokis, nazwana przez projektantów Memory Light, ale znana jako Balonik. (I stół pomalowany farbą tablicową - chętnie przytuliłabym projektanta tego pomieszczenia! ;D)
Ciekawi mnie również ta forma... Trochę jak budowla z klocków - pewnie poprzez obramowania szklanych powierzchni... Podoba mi się podział bryły - przecież elewacja nie musi być wszędzie taka sama... (Ten dom nazywa się już poważnie: "AJR 19 wersja A".)
A jaki dom byłby Twoim wymarzonym?
Wpis powstał we współpracy z serwisem extradom.pl.
O moim wymarzonym domu to nawet nie ma co gadać, ale dzięki Twojemu wpisowi właśnie zamówiłam sobie nowe meble kuchenne na www.urokdrewna.pl, ktore do zludzenia przypominaja te ze zdjec co dodalas :)
OdpowiedzUsuńO widzisz! :D
UsuńOj tam, nie ma co gadać, czasem dobrze jest wizualizować sobie marzenia! ;)
Pozdrawiam!
Ja ma jedno marzenie - kuchnia w przeszlonej oranżerii <3
OdpowiedzUsuńOch! Przepiękne marzenie!
UsuńMnie się marzy wyjście do ogrodu pachnącego ziołami <3
O tak, za bym się otoczyła bazylią najchętniej. Uwielbiam :)
UsuńOooo... Koniecznie! Bazylia pachnie obłędnie! Jeszcze rozmaryn musowo :D
Usuńudało się?
OdpowiedzUsuńZmieniliśmy miejsce zamieszkania, tak, ale na większe mieszkanie :). Jednak szanuję sobie bliskość do centrum i życie w mieście. (Mąż ciągle marzy o domu!)
Usuń