Przy okazji weekendowego, majowego świętowania, wspominam przyjęcie urodzinowe kuzyna. Czasem wystarczy kilka elementów, dosłownie detale, jeden mocny punkt, by wydarzenie zapadło w pamięć i było wspominane z uśmiechem na ustach.
SŁODKOŚCI
Jak dla mnie mus (nie tylko owocowy ;)). Galaretka zastygła w różnych foremkach niewielkich rozmiarów, kleks śmietany i borówki - to wystarczy, by mile połechtać podniebienie i dodatkowo zapewnić estetyczną ucztę (ha! nie tylko taką!) - taki barwny i bogaty akcent na stole. Do tego tort brownie z owocami leśnymi przekładany śmietaną i frużeliną i jestem jak Kubuś Puchatek - głaszczę się po brzuszku z uśmiechem rozanielenia.
AKCENT ZABAWOWY
...confetti! To był hit. Tuby strzelające różnokolorowymi skrawkami połyskującego papieru, folii - niby nic, urozmaicenie, ale to właśnie one zrobiły całą imprezę. Dzieci (Żeby tylko one!) zbierały confetti i obsypywały się nim na nowo. Znajdowaliśmy później w różnych częściach garderoby, mieszkania (również własnego) i we włosach błyszczące ścinki. Uśmiech przywołany jak na zawołanie!
Przyjemnego świętowania!
Widać że konfetti dostarczyło radości nie tylko najmłodszym ☺ Pomysł warty skopiowania dla takich uśmiechów ☺
OdpowiedzUsuńŻebyś wiedziała! :D To był totalny hit!
UsuńAle cuda - mam ochotę jeść monitor! To musiało być bardzo smaczne przyjęcie! :)
OdpowiedzUsuńByło! Kurczaki, ja też mam ochotę jeść, ilekroć wspominam tamte galaretki... Jak czasem niewiele człowiekowi wystarczy, by mruczał niczym kot ;)
UsuńCzasem tak niewiele trzeba do szczęścia, świetna zabawa!
OdpowiedzUsuńTo prawda! :D
UsuńZielone galaretki z borówkami wymiatają.Mam ślinotok;)
OdpowiedzUsuńPrzybijam Ci piątkę!
Usuń