4/24/2018

naklejki na ścianę - projekt "POKÓJ BRATA I SIOSTRY" (cz. 6)

Naklejki na ścianę w kilka chwil odmienią każde wnętrze. Są takie proste w użyciu! Wybierasz miejsce, wybierasz wzór, odrywasz folię zabezpieczającą, przyklejasz i... gotowe! Żadna to filozofia, nawet małe dziecko sobie z tym poradzi. Poza tym... kto nie lubi naklejek?!


Choć każda naklejka ma zdolność przemiany wnętrza, ja chciałam we wpisie poruszyć temat naklejek powtarzalnych, geometrycznych, w ilości kilku(-nastu,-dziesięciu) sztuk - nie pojedynczych, kolorowych i rozbudowanych (np. jak postaci z bajek czy inne tego typu). Szczerze? Te drugie mnie nie przekonują - już bardziej widziałabym je w zminimalizowanej wersji w zeszycie dziecka niż na ścianie. Dlaczego? Mam nadzieję, że mój wpis udzieli wyczerpującej odpowiedzi!



Kiedy w pokoju dzieci stanęły już wszystkie meble i zaczął on wreszcie żyć swoim życiem, jasne było, że ściany wymagają dopieszczenia - jakiejś wisienki na torcie. Jedną ze ścian - tę z drzwiami - miała zajmować tapeta - 1/4 ścian odhaczona. Inną - tę naprzeciwko łóżka piętrowego - galeria ścienna - 2/4 ścian odhaczone. Ściana z oknem do szczególnie wielkich powierzchniowo nie należy, więc nie było z nią większego problemu; ten pojawiał się, gdy spoglądałam na ścianę z łóżkiem.

Jej dużą część zajmowało łóżko piętrowe oraz trzydrzwiowa szafa, więc wydawać by się mogło, że z powierzchnią problemu nie będzie, jednak... Pomiędzy łóżkiem a ścianą z oknem powstała swoista wnęka (wykorzystywana przez nas do ukrywania zabawek: początkowo stały tam papierowe worki z zabawkami, teraz kolorowa skrzynia-kosz marki Rice) - kawał białej, niewykorzystanej przestrzeni.



Co z nią zrobić? Półki nie wchodziły w grę, a każdy regał czy komódka byłyby za szerokie. Odpowiedź przyszła szybko: naklejki!

Wybrałam jeden wzór, powtarzalny, stosunkowo niewielki i prosty, by dowolnie nim żonglować i stworzyć wrażenie nienachalnego wzoru na ścianie, naturalnego. Padło na kropki (u mnie wielkości 35 mm), w różnych kolorach. Pierwszy raz spotkałam się z ich wykorzystaniem u Agnieszki z bloga Pretty Pleasure (niestety, już zamkniętego, choć z dostępem do starych wpisów; dziś Agę można śledzić przede wszystkim na Instagramie: @agafleischer). Zrobiła to, co mnie spodobało się najbardziej: poprzyklejała kropki losowo, unikając geometrycznego, niemal matematycznego ładu na ścianie. Wyszło tak:



Kropki na ścianie w pokoju dzieci pojawiły się również u Magdy z bloga Wnętrza Zewnętrza - tutaj już bardziej imitując tapetę, dzięki pewnej regularności wzoru oraz pokryciu większej powierzchni.


Dlaczego kropki?

Mogłam postawić przecież na nie mniej popularne trójkąty czy krople. Mogłam wzorek wybrać: głowę Batmana albo gwiazdki. Mogłam. Ale kropki wydały mi się najbardziej uniwersalne, pasujące do wszystkiego (Taki Batman cieszyłby mojego syna, ale czy córkę?), opływowe, a więc bez różnicy, w którą stronę bym je przykleiła (nie ma to jak maksymalne upraszczanie sobie życia, nieprawdaż? ;)).


Dlaczego takie naklejki, a nie większe - obrazkowe?

Znowu, uniwersalność. Większe naklejki zajmują więcej przestrzeni, trzeba więc rozsądnie przemyśleć miejsce docelowe. Po drugie, gotowe obrazki (postaci z bajek, budynki, napisy itp.) to w zasadzie gotowe grafiki na ścianę - takie obrazki, których nie umieszczamy w ramce, ale przyklejamy bezpośrednio. Z reguły są kolorowe, a jeśli to tylko zarys - cień - w jednym odcieniu, to zawierają wiele szczegółów angażujących oko. Ponieważ ściana za łóżkiem była częścią kącika z zabawkami dzieci, barw i kształtów tam nie brakowało - dodatkowe grafiki (nie w formie pojedynczego plakatu, wyodrębnionego z przestrzeni np. dzięki ramie) wprowadziłyby niepotrzebny chaos. Chciałam zagospodarowania ściany, ale nie kosztem oczopląsu.


krop u nas dostatek, czyli trudność wyboru

Wybór wzoru to jedno. Ale wybierz spośród niemal całej palety kolorów! Ostatecznie zdecydowałam się zamówić kilka odcieni naklejek-kropek: czarne, szare, zielone (nawiązujące do szafki, którą kupiliśmy dzieciom do pokoju) oraz złote i miedziane (nie umiałam się powstrzymać, szlag). Finalnie na ścianę powędrowały trzy: czarne, szare i zielone właśnie. Dzisiaj brakuje mi wśród nich czegoś ożywczego (np. pomarańczowych), ale nie będę kłóciła się z samą sobą sprzed kilku miesięcy - zachowajmy klasę, ehm.








Naklejki kupiłam w sklepie NieTylkoNa.pl, gdzie były bodaj najtańsze (przykładowo, arkusz 13 sztuk kropek w rozmiarze 35x35mm kosztował 1,30 PLN).


Co najlepsze, te kropki można wykorzystać na wiele różnych sposobów - a ja szczególnie lubię przedmioty, które charakteryzuje wielozadaniowość!

Dlaczego więc uważam naklejki z arkusza (wiele takich samych) za lepszą opcję niż jedna duża naklejka naścienna?
  • można - jak ja - ozdobić fragment ściany lub mebla, dowolnie, jak podpowiada nam wyobraźnia
  • można pokryć całą ścianę (lub kilka), umieszczając naklejki równo lub bardziej artystycznie, co i w jednym, i w drugim przypadku da efekt tapety
  • można traktować je po prostu jak naklejki (jeśli nie będą zbyt duże; rozmiar naszych kropek - 35 mm średnicy - pozwala stosować je w zasadzie dowolnie) - do ozdabiania kartek, w tym okolicznościowych, do zaklejania kopert, tworzenia znaczników w bullet journalu, przyczepiania zdjęć, notatek czy grafik do ściany itd.

A Ty do czego wykorzystasz takie naklejki? :)


poprzednio w projekcie "POKÓJ BRATA I SIOSTRY":

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz