Szacuje się, że pszczoły zapylają ok. 75-90% roślin, z których pozyskujemy pożywienie. Bez nich hasztag #jakzyć nabrałby nowego znaczenia - gorzkiego. I wcale nie mam tutaj na myśli braku miodu - ale braku pożywienia czy nawet bawełny (sic!).
Jak ludzie mogą pomóc pszczołom i przy okazji sobie? Najlepiej je... poznać. Wiedza często pomaga oswoić to, co nieznane, pozwala rozumieć mechanizmy rządzące światem. Oto pierwszy z wpisów w ramach nowego cyklu - Nauka z Panią Sową - w którym razem będziemy zgłębiać fascynujący świat Natury, Sztuki, Kultury czy Historii!
Od kiedy przeczytałam "Historię pszczół", zechciałam silniej zgłębić temat tych skrzydlatych stworzeń, bardziej je poznać. Już kilka lat temu zaczęto mówić się o tym, że ich wyginięcie będzie równoznaczne z upadkiem naszego gatunku - raczej nie dalibyśmy sobie bez nich rady (albo dalibyśmy, co okupione byłoby jednak ogromnym wysiłkiem, jak pokazała w "Historii..." jej autorka - Maja Lunde). Najwidoczniej potrzebowałam bodźca w postaci książki, by zacząć działać - wcześniej sporo słyszałam o "adopcji pszczół", sponsorowaniu miejskich uli, podziwiałam koleżankę ze studiów, która prowadzi z mężem pasiekę, ale sama niewiele robiłam. Po lekturze chciałam to zmienić. Gdy na Facebooku Muzeum Śląskiego pojawiła się informacja o warsztatach pszczelarskich dla rodzin, zapisałam siebie i synka.
Udało nam się dostać na jedne z ostatnich warsztatów - miejsca wyprzedawały się jak świeże bułeczki, co mnie ucieszyło - świadczy bowiem o zainteresowaniu tematem. Może jeszcze nie wszystko stracone!
Prowadził je przesympatyczny Łukasz Przybył z Pszczelarium Katowice - cierpliwy, z pasją opowiadający o swoich podopiecznych - pszczołach.
Muzeum Śląskie posiada cztery ule, które zamieszkują pszczoły kaukaskie. Okazuje się, że tak jak mamy wiele gatunków psów, kotów czy innych zwierząt, tak i pszczoły są dość zróżnicowane pod tym względem. Dla przykładu, nasza rodzima pszczoła - środkowoeuropejska, obecnie hodowana w oddalonych od ludzi kilku miejscach w Polsce (dla podtrzymania gatunku raczej) - jest dość agresywna i stanowiłaby niebezpieczeństwo dla ludzi. Kaukaska jest stosunkowo łagodna, nie roi się, wobec czego doskonale nadaje się do życia w mieście, sąsiadowania człowiekowi. (Zastanawiałam się właśnie, jak to będzie, gdy zaprowadzą nas na miejsce warsztatów - musieliśmy oczywiście podpisać oświadczenia o braku uczulenia na pszczeli jad oraz odpowiednio się ubrać - ale czy pszczoły pozwolą nam oglądać swoje domy? Czy nie będą poddenerwowane grupą niemal 30 osób? Okazało się, że nie - nawet dym z opalarki nie był jakoś specjalnie potrzebny, choć towarzyszył nam w lekcji.)
Jak zauważycie na zdjęciach czy filmie (na końcu wpisu), pszczeli "domek" w Muzeum Śląskim ma cztery "piętra": dwa dolne były całkowicie oddane pszczołom, kolejne dwa zawierały już plastry, z których można było wybierać miód. (Każde "piętro" wyglądało dla mnie - laika - tak samo, ale dla pszczelarza zróżnicowane jest przeznaczeniem. W jednym będą plastry z dorastającymi larwami, w innym pszczele zapasy, w jeszcze innym te z miodem.) Ważne jest bowiem, żeby pszczoły cały czas miały co jeść, żeby nie zabierać im całego miodu, byłyby wówczas poddenerwowane, a i mogłyby głodować, rodzina zostałaby osłabiona (dlatego m.in. gdy jest słaby sezon, pszczelarze dokarmiają swoje pszczoły np. wodą z cukrem).
Taki pojedynczy ul zamieszkuje ok. 50 tysięcy pszczół (sic!), z czego tylko 1/4 to tzw. pszczoły-zbieraczki - te wylatujące z ula i zbierające pyłek i nektar. Reszta zamieszkuje wnętrze ula i tam pracuje. (Tak jest: Muzeum Śląskie opiekuje się ok. 200 tysiącami pszczół!)
Mogliśmy zobaczyć trutnie - pszczoły rodzaju męskiego (patrz Gucio) - były nieco większe od pszczół-robotnic. Jeden przysiadł nawet na dłoni pewnej dziewczynki, która z dumą prezentowała go całej grupie. Trutnie nie posiadają żądła, więc krzywdy raczej nie zrobią; robotnice też raczej nie. Pan Łukasz wyjaśnił nam, że w odróżnieniu od os (które mają gładkie żądła i mogą je swobodnie wyciągać i żądlić wiele razy - są zresztą bardziej złośliwe), żądło pszczół ma ostre wypustki i zostaje w ciele - a wyrwane z ciała pszczoły sprawia, że ta ginie. Robotnice nie chcą więc ryzykować i tracić życie z byle powodu (mają przecież misję - muszą zebrać miód, zbudować plastry i tak dalej!) - użądlą raczej wtedy, gdy na nie nadepniemy albo gdy uderzymy w nie niechcący ręką albo coś podobnego...
Jak odróżnić pszczołę od osy?
Osa jest żółta w czarne paski, ma gładkie ciało i wygląda dość agresywnie.
Pszczoła jest raczej pomarańczowa w czarno-brązowe paski i owłosiona (włoski pomagają jej w zbieraniu pyłku).
Powracając do trutni... Porównanie z Guciem ma sens, choć nie do końca. Okazuje się, że głównym zadaniem trutni (każda pszczoła ma jakieś zadanie i za coś odpowiada) jest... objadanie się właśnie. Pszczoły wręcz karmią trutnie, których zadaniem jest siedzieć w ulu i... jeść. Po co? Żeby nabrały sił. Tylko silne trutnie będą w stanie dogonić królową w trakcie jej lotu godowego i... zapłodnić. Tak, zadaniem trutni jest zapładnianie, przekazywanie plemników królowej. (Po wykonaniu zadania giną. Ot, rzeczywistość w pszczelej rodzinie: gdy już wykonasz swoje zadanie, nie potrzebujemy cię.) Trzeba więc nieco zmodyfikować wypowiedź pana z filmiku poniżej - trutnie nie są leniwe, a przynajmniej nie cały czas!
Pszczoły myślą rojem. Życie każdej pojedynczej pszczoły podyktowane jest dobrem całego ula - całej pszczelej rodziny (strażniczki pilnują zresztą, by tylko pszczoły z rodziny miały dostęp do ula - da się je jednak przekupić, jeśli jakaś zagubiona pszczoła z zewnątrz przyniesie wyjątkowo dużo pokarmu). Nawet królowa ma niewiele do powiedzenia i gdy np. składa mniej jaj, pszczoły wspólnie decydują się ją wymienić i "produkują" nową królową.
Jak powstaje pszczela królowa?
Pszczoły tworzą dla nowej królowej tzw. matecznik - to specjalna, większa komórka, w której składane jest jajeczko. Do trzeciej doby życia każda pszczoła wygląda tak samo, wszystkie są też tak samo karmione pszczelim mleczkiem. Od czwartej doby zaczyna się różnicowanie pielęgnacji. Pszczoła w mateczniku dalej dostaje mleczko, podczas gdy inne karmi się pierzgą. Mleczko pszczele sprawia, że pszczoła szybciej rośnie, ma więcej siły (królowa dużo jej zresztą zużywa w trakcie składania jaj, potrzebuje więc energii i wysokowartościowego białka) - wyrasta na królową (dlatego też potrzebowała większej komórki). Czasem pszczoły produkują kilka królowych, które walczą później o władzę. Najsilniejsza obejmuje tron, pozostałe giną.
Niestety, podczas warsztatów nie udało nam się zobaczyć królowej - skryła się gdzieś przed słońcem i gorącem (królowa lubi ciemność - do wnętrza ula zazwyczaj nie dociera słońce, i chociaż gustuje w cieple - w zimie np. pszczoły specjalnie ogrzewają ul, by utrzymać temperaturę powyżej 30 stopni - tak upały i jej mogą dać się we znaki). Różni się budową od innych pszczół zamieszkujących ul: jest większa nawet od trutni i zazwyczaj ma kolorową plamkę przyklejoną przez pszczelarza (który kolorem plamek zaznacza np. rok jej urodzenia - dzięki czemu wie, z której "partii" pochodzi królowa, ile ma lat, jak długo już zamieszkuje ul itp.).
Ciekawostka #1: Większość hodowców sprowadza królowe do ula, nie pozwala pszczołom produkować własnych (tak robi również Muzeum Śląskie). Dlaczego? Królowa powinna być czysta gatunkowo, żeby przekazać czyste cechy kolejnym pokoleniom pszczół. "Dzikie" królowe mogłyby np. dać życie bardziej "dzikim" pszczołom, co w mieście nie jest pożądane.
Ciekawostka #2: Królowa ma w zasadzie wpływ jedynie na płeć pszczół - to ona decyduje, które jajeczko zapłodni, a które nie. Co ciekawe, to z niezapłodnionych jajeczek powstają trutnie - są w 100% genetycznym odwzorowaniem matki! Jeszcze niedawno burzono się przeciwko takiemu poglądowi: że jak może powstać życie z niezapłodnionego jajeczka? Otóż u pszczół może!
Jak powstaje miód? Z połączenia nektaru ze śliną pszczoły.
Każda pszczoła w trakcie swoje życia (które trwa ok. 2 miesięcy) produkuje tylko łyżeczkę (sic!) miodu. Za to jeden ul - jak ten z Muzeum Śląskiego - w ciągu roku produkuje ok. 100 kg miodu. Dość dużo, prawda? Możecie policzyć, ile w takim razie pszczół zamieszkuje jeden ul w ciągu roku!
Pszczoły produkują nie tylko miód.
Być może znacie też inne ich produkty, jak wosk, mleczko, wspomnianą pierzgę czy np. propolis.
Propolis pokrywa miodowe plastry i jest świetną bronią w walce z bakteriami - dzięki niemu wnętrze ula jest sterylnie czyste, co dla pszczół jest niezwykle ważne.
To jednak pierzga jest o wiele bardziej prozdrowotna, jak się przyjmuje. Powstaje z kwiatowego pyłku, który pszczoły ubijają w komórkach i zaklejają miodem (który blokuje dostęp tlenu) - to ich zapasy. Kwas mlekowy reaguje z pyłkiem i otwiera okrywy nasienne. W sklepach można znaleźć czasem pyłek - takie drobne kuleczki zbierane przez pszczoły. Ponieważ pozyskiwanie pierzgi jest pracochłonne, przez co jest ona bardzo droga, można zrobić ją sobie w warunkach domowych: wystarczy połowę słoika zapełnić kuleczkami pyłku, a drugą połowę miodem - i taką mieszaninę szczelnie zamknąć oraz odstawić w ciemne miejsce na ok. miesiąc lub dwa, by miód zaktywizował substancje w pyłku (kuleczki pyłku otwierają się w ten sposób - gdybyśmy połknęli jest ot tak, niewiele byśmy zyskali). Pamiętajmy jednak, że pyłek szybko traci swoje właściwości, więc z produkcją pierzgi warto się pospieszyć!
Miód jest chyba jedynym produktem, który nigdy nie ulega przeterminowaniu. Skąd więc data ważności na słoikach z miodem? Jeśli dostanie się do niego wilgoć, może zepsuć się jak każde inne pożywienie. Dlatego dobrze porządnie zakręcać słoiki z miodem i chować je do ciemnej szafki.
Na warsztatach mieliśmy możliwość skosztowania miodu produkowanego przez odwiedzone pszczoły. Mały John był w siódmym niebie!
Pszczoły mają kapitalną orientację w terenie i są dokładniejsze niż GPS! O ile ludzki sprzęt jest w stanie wskazać lokalizację z dokładnością do 2 metrów, o tyle pszczoła z dokładnością do pół metra! W trakcie swoich wypraw po pyłek czy nektar, kierują się m.in. swoim wyjątkowym wzrokiem: widzą normalnie (tj. kolory niebieski, zielony i żółty, bez czerwonego), w ultrafiolecie (Kwiaty w oczach pszczół... świecą! Na fioletowo, różowo, niebiesko...) i podczerwieni - to właśnie podczerwień i zmiany na słońcu pozwalają pszczołom doskonale określać położenie względem zmieniających się pór dnia. (Jak pszczoły czy motyle widzą kwiaty, możecie zobaczyć TUTAJ.)
Ze względu na zakodowane w pszczole położenie macierzystego ula, nie można go przesuwać! Oczywiście, zdarza się, że pszczelarze przewożą ule w inne miejsca (dla zapylenia innych powierzchni albo poboru pyłku i nektaru z innych miejsc - zależnie od tego, co w danej chwili kwitnie), ale robią to na odcinku powyżej 3 km. Do 3 km pszczoła będzie szukała swojego ula w zapamiętanym miejscu - powyżej 3 km "resetuje się" i zapamiętuje jego nową pozycję.
Pszczoły to też doskonali budowniczowie. Ich plastry złożone z mnóstwa heksagonalnych komórek są jednocześnie lekkie i zdolne udźwignąć ogromne ciężary. Ażurowa konstrukcja plastra jest w stanie utrzymać nawet kilka kilogramów miodu!
Czy pszczoły w mieście dadzą sobie radę? Przecież miasta są zanieczyszczone, zaludnione, mniej tutaj łąk czy przestrzeni niedotkniętych ludzką ręką... A jednak, okazuje się, że pszczołom w mieście żyje się lepiej niż tym na wsi! Po pierwsze, mają więcej pożywienia. O ile na wsi w tej chwili skończył się już sezon i pszczoły powróciły do uli, o tyle w mieście praca wciąż wre! To dlatego, że w miastach jest cieplej i rośliny dłużej kwitną. Po drugie, w miastach zwykle dba się o kwiaty - w parkach czy na osiedlach są zatrudnieni ogrodnicy, którzy dbają o roślinność, zwykle nie jest ona pozostawiona sama sobie. Poza tym w miastach nie używa się takiej ilości pestycydów. O ile pszczoła świetnie radzi sobie z oczyszczaniem pyłku bądź nektaru z zanieczyszczeń typu kurz, brud i innych tego rodzaju (Materiał trafiający do ula musi być czysty!), o tyle z pestycydami sobie nie radzi... Może się więc zdarzyć, że w miodzie powstałym na terenach pryskanych, odnajdziemy znikome ślady pestycydów właśnie... Jak można tego uniknąć? Ważne, by np. stosować opryski wtedy, kiedy rośliny nie kwitną!
Poniżej krótki filmik telewizji Silesia - ekipa pojawiła się akurat na naszych warsztatach! Możecie posłuchać naszego nauczyciela, jak i z bliska zobaczyć pszczoły z Muzeum Śląskiego. Możecie m.in. zobaczyć Panią Sowę z plastrem miodu w ręce!
najbliższe pszczele wydarzenia na Śląsku:
W najbliższą niedzielę - 12 sierpnia - odbędzie się Dzień Pszczoły Miodnej w Śląskim Ogrodzie Zoologicznym. Będą pokazy pszczelarstwa przy ulach, konkurs strojów, wirowanie miodu i degustacja czy karmienie niedźwiedzi. Więcej szczegółów znajdziecie TUTAJ.
Możliwe też, że po wakacjach Muzeum Śląskie ruszy z kolejnymi warsztatami, także śledźcie stronę czy Facebookowy profil!
Jak podoba Ci się nowy cykl?
Kochana, świetny post. W ogóle to powinnaś te Twoje posty opublikować w postaci książki. Z pewnością miałabym ją na nocnej szafce. Buziaki :-)
OdpowiedzUsuńKurczaki, bo się zarumienię! 😅 Dziękuję Ci bardzo, Kochana 😚
UsuńPrzygotowując ten cykl (mam pomysły na kilka bloków tematycznych, ale wpierw chcę je dobrze przygotować, graficznie i z propozycjami zabaw również), pomyślałam sobie właśnie, że fajnie byłoby kiedyś wydać takie edukacyjne książeczki dla dzieciaków... Cóż, może kiedyś się uda? Byłoby fajnie! 😊
Ściskam mocno! 😘