W dzisiejszym odcinku programu "Łabędziem być" przedstawiamy wyjątkową bohaterkę: słoniczkę Elę. Ela przeszła w życiu wiele, począwszy od porzucenia przez rodzinę, przez tułaczkę po second-handach, która pozostawiła po sobie otwarte rany (dosłownie i w przenośni), na zapomnieniu przez otoczenie kończąc. Jak potoczyła się jej historia? Zapraszamy do oglądania!
Pacjentkę przyjęto do programu "Łabędziem być" około 3 lata temu, co zarejestrowano w TYM odcinku cyklu (datowanym na 6 lutego 2016). Wyciąg z archiwalnej kartoteki głosi, co następuje:
"Diagnoza: zdekompatybilność kończynowa z klapniętozą uszną oraz luźnosukienistość spadkowa
Leczenie: Operacyjne usunięcie wszystkich kończyn, zabliznowanie ubytków, ponowne doszycie kończyn (bardziej porządne), wymiana ucha środkowego. Wizyta u stylistki, która pomoże dobrać nową garderobę."
Na nieszczęście dla naszej bohaterki, kartoteka zapodziała się, najprawdopodobniej wrzucona do jednego z kartonów w trakcie porządkowania pomieszczenia gospodarczego pielęgniarek, przez co pacjentka była zmuszona czekać na swoją kolej... całe 3 lata. Stan psychiczny słonicy niech odda fakt, iż przez ten czas nikt nie zauważył jej istnienia w klinice - znikła, jak szara myszka (sic! to niefortunne porównanie), jak gdyby zupełnie straciła nadzieję na lepszy los. Dlatego też, uświadomiwszy sobie błąd (i dla udowodnienia, że opieka zdrowotna w naszym kraju jednak nie kuleje, że działa, ba! no przecież jakże prężnie, skutecznie i z korzyścią dla pacjentów!), postanowiliśmy z marszu przyznać Eli tytuł Łabędzia 2019 roku (tak jest - już w pierwszym kwartale!!!). Korona zdecydowanie się jej należy!
Żeby jednak tradycji stało się zadość, przed koronacją przeprowadźmy metamorfozę...
Jak zwykle, zaprosiliśmy pacjentkę na rozmowy ze specjalistami. Poprosiliśmy, by wyraziła swoje obawy i opowiedziała o tym, co przeszkadza jej najbardziej, by opowiedziała o swoim życiu. To była wzruszająca opowieść.
- Czułam się samotna - wspominała Ela. - Porzucona przez rodzinę, leżałam w Koszu Opuszczonego Maskotka, czekając na adopcję. Ta nastąpiła - cieszyłam się! Trafiłam jednak na strych, do kartonowego pudła, z którego wyciągnięto mnie po jakimś czasie, by... przekazać komuś innemu. Pamiętam tamte słowa: "Nie wiem, co z nią zrobić. Może ty coś wymyślisz." Uśmiech, zapewnienia, że "No pewnie!", a potem... kolejny kosz. Myślałam, że trafiłam do Domu (nie)Spokojnej Starości, że tylko to mnie czeka. Potem jednak trafiłam do Pani Sowy, a od niej do kliniki. Czego się boję? Chyba najbardziej operacji. Ledwo ruszam łapkami, ucho mi odpada, momentami nie słyszę... Jestem gruba i brzydka, tak długo nikt mnie nie chciał...
Poprosiliśmy o konsultację specjalistów, oto ich wypowiedzi kierowane do naszej bohaterki:
Kiedy zakres prac został już ustalony, a do pracy wezwany sztab kryzys... eee...ksperci w swoich dziecinach (Gok - wsparcie duchowe i psychologiczne, Trinny i Susannah - wymiana garderoby oraz doradztwo stylistyczne, do tego chirurdzy-plastycy, krawcowe, ortopedzi, laryngolodzy - sprawdzenie narządu słuchu, oraz inni), można było przystąpić do metamorfozy.
Leczenie: Operacyjne usunięcie wszystkich kończyn, zabliznowanie ubytków, ponowne doszycie kończyn (bardziej porządne), wymiana ucha środkowego. Wizyta u stylistki, która pomoże dobrać nową garderobę."
Na nieszczęście dla naszej bohaterki, kartoteka zapodziała się, najprawdopodobniej wrzucona do jednego z kartonów w trakcie porządkowania pomieszczenia gospodarczego pielęgniarek, przez co pacjentka była zmuszona czekać na swoją kolej... całe 3 lata. Stan psychiczny słonicy niech odda fakt, iż przez ten czas nikt nie zauważył jej istnienia w klinice - znikła, jak szara myszka (sic! to niefortunne porównanie), jak gdyby zupełnie straciła nadzieję na lepszy los. Dlatego też, uświadomiwszy sobie błąd (i dla udowodnienia, że opieka zdrowotna w naszym kraju jednak nie kuleje, że działa, ba! no przecież jakże prężnie, skutecznie i z korzyścią dla pacjentów!), postanowiliśmy z marszu przyznać Eli tytuł Łabędzia 2019 roku (tak jest - już w pierwszym kwartale!!!). Korona zdecydowanie się jej należy!
Żeby jednak tradycji stało się zadość, przed koronacją przeprowadźmy metamorfozę...
Jak zwykle, zaprosiliśmy pacjentkę na rozmowy ze specjalistami. Poprosiliśmy, by wyraziła swoje obawy i opowiedziała o tym, co przeszkadza jej najbardziej, by opowiedziała o swoim życiu. To była wzruszająca opowieść.
- Czułam się samotna - wspominała Ela. - Porzucona przez rodzinę, leżałam w Koszu Opuszczonego Maskotka, czekając na adopcję. Ta nastąpiła - cieszyłam się! Trafiłam jednak na strych, do kartonowego pudła, z którego wyciągnięto mnie po jakimś czasie, by... przekazać komuś innemu. Pamiętam tamte słowa: "Nie wiem, co z nią zrobić. Może ty coś wymyślisz." Uśmiech, zapewnienia, że "No pewnie!", a potem... kolejny kosz. Myślałam, że trafiłam do Domu (nie)Spokojnej Starości, że tylko to mnie czeka. Potem jednak trafiłam do Pani Sowy, a od niej do kliniki. Czego się boję? Chyba najbardziej operacji. Ledwo ruszam łapkami, ucho mi odpada, momentami nie słyszę... Jestem gruba i brzydka, tak długo nikt mnie nie chciał...
Poprosiliśmy o konsultację specjalistów, oto ich wypowiedzi kierowane do naszej bohaterki:
To wcale nie jest tak, że masz duże łydki, Darling. Spójrz w lustro: ja widzę piękną, ale niepewną siebie słoniczkę. Masz piękne, rozłożyste uszy, a twoje filcowe serce rozczula. Spójrz w nie głęboko - jesteś piękna!
Trinny: Co ty gadasz, Ela, jaki wielki zadek?Susannah: Jeśli ktoś ma tutaj wielki zadek, Bejb, to jestem to ja!T: Słuchaj Sus, ona siebie zna!S: Masz krągłości, to prawda, ale nie wstydź się ich! Zobacz, jakie masz piękne łydki... I ten nosek - filuterny jak u Kleopatry - robiłabyś w Egipcie ptolemejskim furorę, wiesz?T: Jedyne, co bym zmieniła, to ten kwiatowy deseń - jest taki...S: Dziecięcy?T: Możliwe...S: Babciny?T: Chyba tak...S: Nie na czasie?
T: Raczej. Co byś powiedziała, Ela, na ciepły musztardowy w grochy?
Kiedy zakres prac został już ustalony, a do pracy wezwany sztab kryzys... eee...ksperci w swoich dziecinach (Gok - wsparcie duchowe i psychologiczne, Trinny i Susannah - wymiana garderoby oraz doradztwo stylistyczne, do tego chirurdzy-plastycy, krawcowe, ortopedzi, laryngolodzy - sprawdzenie narządu słuchu, oraz inni), można było przystąpić do metamorfozy.
W tym momencie zakrywamy lustra - swoje odbicie zobaczysz, Elu, dopiero w finale odcinka!
Zakres wykonanych operacji i zabiegów (bez materiałów audiowizualnych - podobno oglądają nas także dzieci):
- amputacja kończyn z zabliznowaniem ubytków
- chirurgiczne dopasowanie kończyn z montażem guzikowych śrub
- ekstrakcja ucha wewnętrznego
- wypełnienie śróduszne
- chirurgiczny manicure i pedicure
W trakcie rekonwalescencji bohaterka spotkała się z terapeutami oraz stylistami, którzy dobrali nową garderobę oraz dodali słonicy pewności siebie.
To już ten czas...
Elżbieto, stań proszę przed lustrem... Za chwilę nastąpi najważniejszy moment programu: zobaczysz nową siebie!
Uwaga...
Podnosimy kotary...!
....
...
..
.
Chyba jest zadowolona!
Autodyskrypcja: Środek ekranu zajmuje pudrowo-różowa słonica
Elżbieta, która otrzymuje "koronę łabędzia" - połyskujący srebrem diadem
wkłada jej na głowę Amanda, prowadząca program. Na drugim planie stoją
specjaliści - klaszczą; przypomina to dźwięk deszczu, ale atmosfera jest
podniosła i radosna, wszyscy szczerzą zęby, słonica podnosi trąbę do
góry. Dźwięk z offu informuje o szczęśliwym zakończeniu nieszczęśliwej
historii. Happy-end, felice finito, bonne fin i tak dalej.
Kilka wskazówek Pani Sowy dotyczących naprawiania maskotek bądź lalek typu Tilda (gdyby ktoś poszukiwał informacji know-how):
Chciałam doszyć kończyny Eli tak, jak było to zrobione pierwotnie - instrukcję najbliższą temu odnalazłam TUTAJ (przy okazji można podejrzeć, jak samemu uszyć pluszowego misia w starym stylu), ale zamieszczone tam rady połączyłam z tymi, które znalazłam TUTAJ (gdzie znajduje się tutorial z wykrojem pozwalający stworzyć całkiem sympatyczną lalkę-szmaciankę).
Poprzednie odcinki "Kliniki dla zabawek":
Serdecznie dziękujemy sponsorowi tego odcinka "Łabędziem być" - popcouture.pl - za zapewnienie nowych uszu Eli oraz możliwość odświeżenia garderoby. "Materiał Double Gauze Mini Dots ochra jest niesamowity!" - skomentowała Trinny. "Doskonale skomponował się z pudrowym różem Eli!"
Cudowna historia :)
OdpowiedzUsuń💞
UsuńJak to wszytko drastycznie brzmi! Całe szczęście, ze dobrze się skończyło :) Słonica jest prześliczna :)
OdpowiedzUsuńDziękujemy obie! 😊
UsuńO tak, łatwo nie było... Ale mamy happy-end, także... :D