Są takie marzenia, których spełnienie do niedawna wydawało się czymś niemożliwym. Prezenty, których nie znalazłoby się w sklepie na rogu; w tym dużym centrum handlowym też nie. Niedostępne, dla wybrańców. Szczęśliwie jednak czasy się zmieniają, a takie marzenia jak lot balonem czy warsztaty ceramiczne są osiągalne dla każdego. Jak? Wystarczy podarować bliskiej osobie Prezent Marzeń!
Marzenia o realizacji lepieniu własnych glinianych pomysłów szare komórki szybko przerzuciły do przegródki "na później" (tej, która leży niebezpiecznie blisko szufladki "nigdy"), a ja zaczynałam się przyzwyczajać do myśli, że to nie ten czas, że to nie ten moment. Że skoro nie ceramika, to może coś innego...
Wrrróć!
Kiedy zwrócili się do mnie ludzie od Prezentu Marzeń, a ja przejrzałam wstępnie ich ofertę dla mojego miasta, zaniemówiłam. Bo wiecie, sądziłam, że wybiorę się na jakąś grę w wirtualnej rzeczywistości, zjem coś smacznego na mieście albo będę jeździć na nietypowych pojazdach - zwykle bowiem takie atrakcje można znaleźć na podobnych stronach. Gdy zobaczyłam, że można udać się na warsztaty ceramiczne (fotograficzne także!), a te dodatkowo zlokalizowane są w zabytkowej dzielnicy... Ucieszyłam się jak dziecko. I jak dziecko czułam, gdy zasiadłam w Galerii Terra Arte przed kupką gliny, instruowana przez panią Beatę.
Wymyśliłam sobie osłonkę na doniczkę. Miska czy właśnie osłonka - słowem szersze naczynia lub stosunkowo proste szerokie formy - doskonale nadają się na pierwszy raz.
Sam proces trwa. Lepienie zajęło mi 2 godziny, następnie osłonka musiała wyschnąć, a potem zostać wypalona. Temperatura w piecu wpływa na kolor i właściwości każdego wypalanego przedmiotu. Na drugim spotkaniu zajęłam się szkliwieniem (1,5 godziny), po którym znowu należało wypalić osłonkę. Za każdym razem ilekroć gliniany przedmiot wędruje do pieca, trudno przewidzieć efekt końcowy. Przedmiot nieco się kurczy, a szkliwo może zaskoczyć. Są też takie jego odmiany, które się ze sobą mieszają, więc po otwarciu pieca za każdym razem czeka nas niespodzianka!
Jak wyglądało to krok po kroku?
PIERWSZE WARSZTATY
Czego potrzebowałam do wykonania osłonki?
- glina (można kupić gotową glinę w sklepie specjalistycznym; wydobywaną trzeba wcześniej oczyścić i przygotować)
- nożyk
- drapak (do wykonania uszu i nosa)
- opcjonalnie drucik lub sznurek (do cięcia gliny - to prostsze niż obrywanie)
+ piec do wypalenia osłonki
Niemniej proste formy można wykonać za pośrednictwem samej gliny - pozostałe narzędzia służą ułatwieniu pracy.
Najprostszą metodą wykonania osłonki (albo kubka - ale ponieważ jest wąski, na początek lepsza jest osłonka czy miska) jest rozwałkowanie kawałka gliny na ok. pół centymetra grubości i wycięcie koła - to będzie dno. Z kolejnego kawałka gliny formujemy wałeczek, który doklejamy do podstawy i dalej w górę - w ten sposób budujemy kolejne piętra (co jakiś czas dorabiamy kolejny wałeczek, gdy poprzedni się skończy). Należy przy tym pilnować, by zachować kąt prosty - niech ścianki się nie pochylają! (Chyba że tworzymy miskę i właśnie taki efekt chcemy uzyskać!) Każdy poziom należy dobrze łączyć z poprzednim. Na koniec - gdy mamy już oczekiwaną wysokość osłonki (miski czy kubka) - wyrównujemy powierzchnię (by zniknęły wałeczki, a całość tworzyła jedną ściankę). Niestety, nie zrobiłam żadnych zdjęć z tego etapu tworzenia osłonki... Byłam tak zaaferowana pracą! 😅
To byłby koniec pracy na tym etapie, ale wymyśliłam sobie uszy i nos dla swojej osłonki - konieczne było ich dorobienie!
Jest kilka metod doklejenia wystających elementów, ale z racji formy warsztatów, konieczne było wykonanie pełnej formy od razu. W tym celu uformowałam z gliny poszczególne elementy, które następnie należało potraktować w miejscu łączenia drapakiem - pędzelkiem, który zamiast włosia ma drobne druciki. Naruszamy powierzchnię także w tym miejscu osłonki, gdzie poszczególne elementy mają zostać przyklejone. Obie powierzchnie smarujemy gliną rozdrobnioną z wodą - takim naturalnym "klejem". Przyciskamy je do siebie, nieco poruszamy w miejscu, żeby "zaskoczyły" - niech dobrze się połączą. Potem wystarczy wygładzić powierzchnię, na której zostały resztki "kleju" czy ślady po drapaku. Gotowe!
Moja osłonka jest gotowa do pierwszego wypalenia! Przed musiała jeszcze nieco przeschnąć, natomiast na tym etapie już niczego się z nią nie robiło.
DRUGIE WARSZTATY
Osłonka po wypaleniu zmieniła kolor - wyjaśniała. (Ale w zależności od gliny i temperatury czy czasu wypalania można bawić się odcieniami!)
Należało ją teraz pokryć szkliwem - na pewno od wewnątrz, by mogła służyć jako pełnoprawna osłonka na doniczkę - nieoszlifowana glina "spija" wodę.
Z podsuniętych mi próbek wybrałam dwa szkliwa - głęboki róż do wnętrza oraz beżowy do detali (oczu, ust i rumieńców).
Na podstawie numerków należało odnaleźć odpowiedni proszek. Wsypywało się go do pojemniczka i rozdrabniało z wodą tak, by uzyskać konsystencję rzadkiej śmietany. Za gęste szkliwo szybko wyschnie i pozostawi grubą warstwę, a za rzadkie spłynie.
Pędzelkiem nakładałam szkliwo na poszczególne części osłonki. Dwie warstwy to idealna ilość/grubość - należy jednak wyrównać nierówności, a w razie zbyt grubej warstwy, zdrapać nadmiar odpowiednim narzędziem: taką pętelką z drucika (widoczna na zdjęciu poniżej).
Do kubeczka z rozrabianym szkliwem wkładaliśmy wybraną próbkę - różne szkliwa zachowują się bowiem różnie i zdarza się, że mieszanina proszku z wodą wcale nie przypomina szkliwa, które uzyskuje się po wypaleniu! To taka... ściągawka, by niczego nie pomylić, gdy szkliw jest więcej 😉.
Pokrytą szkliwem osłonkę znów należało wypalić. Kolory zmieniają się, trudno przewidzieć efekt... Dla przykładu, rozdrobnione beżowe szkliwo przypominało kolorem to gotowe (wypalone), ale kiedy wsiąkało w osłonkę... niemal znikało! - zamieniało się w jaśniutenki, pudrowy róż! 😲
GOTOWA OSŁONKA
Proszę Państwa, oto Maurycy! Dobrze wyglądał w lokach z liści pilei peperomioides, ale to grubosz jajowaty (odmiana Hobbit/Gollum lub... "uszy Shreka" 😅) stał się jego oficjalną fryzurą. Dobrze im razem, prawda?
Maurycy nie ma idealnych rysów, nie jest też idealnie proporcjonalny, ale szanujmy się - czyja twarz taka jest? 😅 Jak na pierwszą osłonkę wykonaną własnymi rękami, wygląda dobrze i cieszy dzieci - to w ich pokoju zamieszkał Maurycy z "postawionym fryzem".
Co do samych warsztatów ceramicznych...
Prowadzi je pani Beata Mutke w swojej pracowni na katowickim Nikiszowcu. To piękne miejsce, a sama galeria inspiruje. Urzekły mnie ceramiczne obrazy - dewocjonalia, scenki rodzajowe (prezentujące np. śląskie zwyczaje) czy lokalny, miejski krajobraz. Przed warsztatami dla dorosłych odbywają się analogiczne dla dzieci - maluchy tworzyły pudełka na pamiątki z wakacji - znakomity pomysł!
Pracowałam w miłej atmosferze, przy muzyce filmowej, a czas mijał tak szybko... za szybko! Lepienie z gliny relaksuje, pozwala się wyciszyć, oczyścić głowę z niepotrzebnych myśli. Człowiek wypoczywa, skupia się na precyzyjnej pracy rąk, uczy cierpliwości. Niczego się tutaj nie osiągnie na szybko, nie otrzyma "na już". Na efekty swojej pracy trzeba poczekać, co jednak przypomina te wszystkie sytuacje, gdy z ekscytacją oczekiwało się np. listu od przyjaciółki (koniecznie z "wkładką" do koperty w postaci zdjęć idoli, wycinków z gazet czy zasuszonych kwiatów!) albo prezentu gwiazdkowego ("Marta, dojedz karpia! Prezenty po kolacji!"). Miła odmiana w całym tym świecie instant, w którym żyjemy.
PREZENT MARZEŃ
To wszystko nie spotkałoby mnie, gdyby nie platforma Prezent Marzeń - miejsce, gdzie każdy znajdzie coś dla siebie, dzięki której różnego rodzaju aktywności - dotychczas zarezerwowane dla wybranych - są dostępne na wyciągnięcie ręki! Warsztaty ceramiczne, fotograficzne, lot balonem, paralotnia, skok ze spadochronem, przejażdżka Lamborghini czy Ferrari, flyboard, nurkowanie, fish SPA, voucher na tatuaż, a nawet... wycieczka do Norwegii! Można wybierać z kilku kategorii:
Prezent Marzeń to wyśmienity pomysł na podarunek - zgodnie z maksymą collect moment not things. Przykładowo, nie mieliśmy pomysłu na prezent dla mojego nastoletniego kuzyna... Co podarować dorastającemu chłopakowi? W efekcie zabraliśmy go na sesję VR - grę w wirtualnej rzeczywistości. Rodzinna ekipa czterech osób + wspólna gra to był strzał w dziesiątkę - rywalizacja i rozrywka w jednym, przeżycie warte zapamiętania! Ukochaną czy bliską osobę można zabrać na kolację albo do SPA, dzieciaka na przejażdżkę quadem, o której zawsze marzyło, a samemu zafundować sobie wypoczynek poza miastem. To chwile, nabywanie nowych umiejętności, doświadczanie nietuzinkowego zapisują się w pamięci. Rzeczy też cieszą - ale często tylko na moment. Przeżycia zostają z nami na dłużej!
Sam voucher prezentowy jest przepięknie, starannie zapakowany. Wydrukowany na grubszym papierze wyśmienitej jakości, włożony do metalowego pudełeczka wyściełanego gąbką z wgłębieniem dopasowanym do vouchera. #klasa 👌
Sam voucher prezentowy jest przepięknie, starannie zapakowany. Wydrukowany na grubszym papierze wyśmienitej jakości, włożony do metalowego pudełeczka wyściełanego gąbką z wgłębieniem dopasowanym do vouchera. #klasa 👌
Jeśli jesteście ciekawi, jak wszystko wyglądało "w ruchu" - zapraszam na swoją relację! Poszczególne filmiki zapisałam w folderu na Instagramie - wszystkie stories dotyczące Prezentu Marzeń i warsztatów ceramicznych znajdziecie, klikając w ikonkę prezentu!
Jaki prezent marzeń sobie wybierzesz?
wpis powstał we współpracy z platformą Prezent Marzeń
No ok, to rzeczywiście byłby mój najprawdziwszy prezent marzeń! :P
OdpowiedzUsuń😃
Usuń(Ja wiem, mega wartościowy ten jednoemotkowy komentarz, ale co ja mogę, że oddaje wszystko 😅)