Ginące skarpety? Krwiożercza pralka bez dna lub potwór ukrywający się w łazienkowych rurach? A może jakieś dzikie stwory zamieszkujące ciemne kąty wychodzą nocą i wybierają pojedyncze skarpety? Niezależnie od powodu, jeśli giną Ci skarpety - ten wpis jest dla Ciebie!
- Ratunku! Ktoś ukradł parę do skarpetki!
Drużyna Scooby Doo słyszy wezwanie w radio swojego kolorowego vana - Mystery Machine.
- Przyjęliśmy, udajemy się na miejsce zdarzenia! - rzucił szybko Fred do mikrofonu zamontowanego w samochodzie.
- Yakes! A jeśli to znowu jakiś potwór?! - Kudłaty zaczął zagryzać paznokcie. Velma spojrzała na niego z lekkim politowaniem.
- Jeśli tak jest... - zaczęła - ...to nie mogli trafić lepiej. Kto jest większym specjalistą od potworów niż właśnie... my?
Ginięcie skarpet - o tyle zagadkowe, że przecież wrzucamy je do prania PARAMI - od dawna zastanawia użytkowników tychże przydatnych okryć stóp. Jak to się dzieje, że wśród świeżego prania nie potrafimy znaleźć skarpety (lub co gorsza: skarpet!) do pary? Może to wynikać z kilku powodów, przy czym od razu obalam mit potwora albo chłonnych rur. Zagubiona skarpeta najpewniej albo będzie dalej w koszu na pranie, albo na trasie do pralki (bo wypadła w trakcie wrzucania brudów do bębna), albo czysta zaprzyjaźniła się z jakąś nogawką lub rękawem (czy inną wąską lub przyciasną częścią jakiegoś ubrania). Tak w każdym razie utrzymuje Velma. Bo, jak powinniśmy już wiedzieć, potwory nie istnieją 😉.
U mnie działa system tzw. przechowalni: jeśli po praniu okazuje się, że została skarpeta bez pary, odkładam ją na komodę obok suszarki (zwykłej, rozkładanej, drucianej suszarki) i czeka na kolejne prania. Często właśnie wtedy znajduje się przypadkiem druga samotna skarpeta - ta zagubiona z pary.
Suszę też skarpetki parami właśnie, nie wieszam ich przypadkowo. Wyciągam jedną z kosza wypranych, wieszam na druciku i zostawiam obok miejsce na jej "drugą połówkę". Kiedy do takowej dotrę, wieszam ją w już przygotowanym miejscu. W ten sposób właśnie paruję skarpety na etapie suszenia, a przy ściąganiu zwijam je razem, żeby w szufladzie też tworzyły parę. Dzięki temu rzadko nam się gubią!
Są oczywiście specjalne systemy parowania skarpet (taki ubraniowy Tinder): plastikowy "pomocnik do parowania skarpetek", złączki do skarpet SoxSox (takie klipsy łączące skarpety w parę) czy to w pralce, czy w szufladzie, silikonowe "potworki" do łączenia skarpetek, tzw. O-ring, czyli silikonowe kółeczka, które naciąga się na parę, żeby ta trzymała się razem w praniu (taka skarpetkowa terapia par - czyszczenie brudów stopa w stopę 😎) czy "pierścienie" do parowania skarpetek.
Można też wrzucić wszystkie drobne elementy garderoby (takie skarpetki właśnie) do woreczka do prania. Mamy wtedy gwarancję, że nie podłączą się do jakiegoś większego ubrania (czyt. nie wpadną np. do nogawki spodni, przez co przeoczymy je w trakcie wyciągania prania) lub że nie wpadną do rury pralki (dla lubiących łazienkowe teorie spiskowe).
Niezależnie jednak od wybranej metody parowania skarpet, pamiętaj:
O ile jakiś skrzat domowy nie dostał jednej z naszych skarpet od jakiegoś gorliwego aktywisty W.E.S.Z., prawdopodobnie zagubiona skarpeta wciąż tkwi gdzieś w naszym domu.
A może masz własne sposoby parowania skarpet?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz