Zapraszam do cyklu poświęconego książkom. Tym, które w minionym czasie przeczytałam sama albo ze swoimi dziećmi. Co nam się podobało, co mniej? Co polecamy?
biblioteczka dzieci
Co czytaliśmy? Co polecamy?
Co czytaliśmy? Co polecamy?
"Mały atlas motyli Ewy i Pawła Pawlaków" Ewa Kozyra-Pawlak i Paweł Pawlak
Przepięknie wydany, prześlicznie zilustrowany! Wprowadza w barwny świat motyli, które teoretycznie znamy, gdzieś tam rozpoznajemy, a okazuje się, że wciąż możemy jako rodzice dokształcić się w temacie (Okazało się, na przykład, że motyl, którego zawsze uważałam za pazia królowej, to... rusałka pawik!). Dodatkowo opowiada nieco o ćmach - również motylach, o czym często zapominamy! Szata graficzna to istna perełka; znajdziemy tu i zdjęcie danego gatunku, i jego odzwierciedlenie w malunku i kolażu - te ilustracje stworzone ze ścinków tkanin (nad)zwyczajnie zachwycają! (Do tego dochodzą rysunki dzieci, poczwarki z filcu i inne techniki!) Książka posiada grube karty, gładkie, dzięki czemu używanie jej w terenie nie powinno nastręczać większych trudności - na moje oko to jeden z takich tomów, które fizycznie wytrzymają wiele. Jak na "mały" atlas motyli jest jednak stosunkowo duża - gdzieś pomiędzy zeszytem a kartką A4 (205 x 250 mm), niemniej stanowi dzięki temu piękny album zachęcający czy to do poznawania przyrody i spacerowania po parku w poszukiwaniu motyli, czy do prac twórczych i np. tworzenia własnych gatunków chociażby z resztek tkanin, materiałów pochowanych po szufladach. Edukująca, inspirująca!
"Zagadka grobu wampira. Detektywi z Tajemniczej 5" Marta Guzowska (ilustracje: Agata Raczyńska)
Już na wstępie zapałałam sympatią do autorki. Nie tylko jest moją imienniczką, dodatkowo spełnia się w dwóch dziedzinach, które zawsze były mi bliskie (Zawsze chciałam pracować w tych zawodach!): jest archeologiem i pisze książki, w dodatku kryminały!
Sama książka zachęca ciekawą szatą graficzną: każda ze stron jest ilustrowana (Kreski Agaty Raczyńskiej są bardzo w moim stylu!), a kolorystyka jest niezwykle konsekwentna i utrzymana w duchu danego tomu (zarysy postaci + plamy koloru, który dominuje na okładce). Z początku sądziłam, że ta forma graficzna - zawieszona pomiędzy książką ilustrowaną a komiksem (z uwagi na ilość obrazków) - będzie przeszkadzała mi w lekturze, ale tak się nie stało. Gdy wciągnęłam się w fabułę, ilustracje tylko dodawały akcji tempa: mniejsza ilość tekstu na stronie sprawiała, że szybciej przewracało się kartki w poszukiwaniu rozwiązania zagadki.
Jak wypadł kryminał dla dzieci i młodzieży? Bardzo dobrze. Jest zagadka, są tropy (skrzętnie notowane przez Ankę), są podejrzani, wreszcie jest rozwiązanie (poprzedzone dedukcją dzieci). W pewnym momencie - gdy śledztwo trwa w najlepsze - pod koniec każdego rozdziału pada pytanie, na które musimy znaleźć odpowiedź. Spokojnie, jest ona udzielana już na początku kolejnego rozdziału, co dodaje lekturze rumieńców, bowiem ciekawi ciągu dalszego nie możemy się powstrzymać od przewrócenia strony ("Jeszcze tylko jeden rozdział, dobrzeeee?" - mówiłam w takich chwilach do mamy, która zaglądała do mnie w nocy, by ponaglić do spania). Dzięki temu czytelnik jeszcze bardziej uczestniczy w śledztwie, w zasadzie prowadzi je razem z bohaterami.
Dodatkowym autem książki (poza atrakcyjną szatą graficzną oraz wciągającą fabułą, idealnie skrojoną na potrzeby młodszego czytelnika) jest "załącznik edukacyjny", jak to sobie roboczo nazwałam: dodatkowych kilka stron wyjaśniających pewne naukowe kwestie. W tym tomie odnajdziemy informacje o prawdziwych grobach wampirów, o tym, jak się je bada, jak wygląda praca archeologia. Bardzo cenię tytuły, które nie tylko zapewniają rozrywkę, ale i przemycają wiedzę (Tylko nie na zasadzie miliona przypisów, jak miało to miejsce w pewnym wydaniu przygód Tomka - bo to zniechęcało!). Brawo!
Moje sówki są na razie za małe na samodzielną lekturę książki, niemniej moja 2,5-letnia Marion jako pierwszą z paczki porwała właśnie tę - i za nic nie chciała się z nią rozstać. Do tego stopnia, że kartkowała ją po wielokroć i po swojemu czytała. To chyba najlepsza recenzja, jaka istnieje!
"U fryzjera" Aleksandra Cieślak
Jak przekonać dziecko do wizyty u fryzjera? Pokazać mu, że stylizowanie fryzur to świetna zabawa! Aleksandra Cieślak w swojej uroczo ilustrowanej, rymowanej książeczce pokazuje różne odsłony chmurzastej czupryny - to podróż nie tylko przez style, ale i kultury czy dziesięciolecia - pokaz różnorodności i ludzkiej fantazji! A główna bohaterka - chmurka - jest wyśmienitym nośnikiem zaprezentowanej treści!
"U fryzjera" to książka wydana przez markę Chmurra Burra, która zajmuje się przede wszystkim... projektowaniem ubrań dla dzieci. Jeśli więc spodoba się Wam bohaterka, będziecie mogli odnaleźć ją na bodziakach, sukienkach, koszulkach czy spodenkach... Pssst! Już trwają prace nad kolejną kolekcją - i nową książką!
Warto jeszcze wspomnieć o oprawie - okładka jest twarda, z materiału przypominającego pod opuszkami palców płótno. Kartki matowe, gładkie, z grubszego papieru. Przyjemność z kartkowania? Oooch... to prawdziwa bibliofilska rozkosz.
"Trojaczki. To już przesada" Nicole Lambert
Książka miała swoją premierę w połowie września, a z tej okazji - oraz na otwarcie wystawy "35 lat Trojaczków" - do Krakowa przyjechała Nicole Lambert. Autorka wzięła udział w spotkaniu z czytelnikami, wernisażu, warsztatach ilustratorskich dla dzieci. Nie miałam, niestety, możliwości być wtedy w stolicy Małopolski, niemniej razem z dziećmi przeglądałam nowe przygody Trojaczków i zaśmiewaliśmy się z ich szalonych pomysłów czy komentarzy. Jeśli pamiętacie poprzednie zestawienie Biblioteczki Pani Sowy (TUTAJ), wiecie, że książki z serii to krótkie, zwykle jednostronicowe scenki-gagi z udziałem blondwłosych trojaczków. W tym konkretnym tomie zebrano chyba najbardziej szalone pomysły dzieci - jak np. ten z obklejeniem się karteczkami samoprzylepnymi (próbowaliśmy to powtórzyć - niełatwa sztuka! 😅).
Polecamy - wspólna lektura gwarantuje dużo śmiechu i radości!
"Dusia i Psinek-Świnek. Wszystko w porządku" Justyna Bednarek (ilustracje: Marta Kurczewska)
Deser przed obiadem, majtki założone na spodnie, stuletni sen śpiącej królewny po ślubie z księciem? Dlaczego tak ważna jest właściwa kolejność i czy zawsze ma ona sens? I czemu warto czasem zrezygnować z ustalonego porządku na rzecz odrobiny szaleństwa? Przygody Magdaleny Felicji (dla przyjaciół Dusi) i jej ukochanej maskotki Psinka-Świnka (ożywającej i biorącej udział w zwariowanych zdarzeniach) pokazują dzieciom, że reguły wprowadzane przez dorosłych często mają sens, ale też że czasem można wprowadzić pewne odstępstwa od reguły - nie we wszystkim (co by nie zatracić sensu baśni albo żeby wciąż dbać o zdrowie), niemniej drobna zmiana od czasu do czasu każdemu wychodzi na dobre. Ciepła, mądra, pouczająca lektura!
biblioteczka mamy
czyli co ostatnio przeczytałam
"Atrofia" Lauren DeStefano
To pierwszy tom cyklu "Chemiczne światy" (ale nazwa niewiele człowiekowi mówi, tj. odnosi się zapewne do faktu, iż kolejne pokolenia ludzi są projektowane w probówkach). Wydaje się, że ludzkość odnalazła lek na choroby, zniedołężnienia i inne nękające człowieka fizyczne ułomności - ludzie starzeją się pięknie, dożywają prawdziwie sędziwego wieku. Problem zaczyna się wtedy, kiedy dorasta kolejne pokolenie: nie dożywa ono bowiem 20 (w przypadku dziewcząt) czy 25 (w przypadku mężczyzn) lat, medycyna jest bezradna. Jak radzą sobie ludzie w tej sytuacji? Bogaci kupują młode dziewczęta (te, które weszły w etap dojrzewania płciowego i gotowe są fizycznie do zajścia w ciążę), by te płodziły dzieci ich umierającym synom. Rhine jest jedną z takich dziewcząt: jako szesnastolatka została porwana i sprzedana do zamążpójścia, uwięziono ją w domu z dwiema innymi dziewczętami (poślubionymi temu samemu mężczyźnie), gdzie miałaby wszystko, czego dusza zapragnie - poza wolnością i... bratem bliźniakiem, który teraz zapewne zastanawia się, co się z nią dzieje. Silna więź rodzinna, niezgoda na przymus kochania, wreszcie przerażenie tym, co wyczynia się w domu-więzieniu, sprawiają, że bohaterka planuje ucieczkę...
Mimo zakreślonej na okładce tematyki, książka w niewielkim stopniu dotyka problemów, jakie spadły na ludzkość - te wydają się w zasadzie tłem, kontekstem dla uczuciowego uwikłania postaci. To bowiem relacje są w książce najważniejsze. Kwestia miłości, rodziny, oddania, tęsknoty, poświęcenia... Lauren DeStefano pokazuje całe spektrum uczuć, jej bohaterowie są wyraźnie zarysowani, pogłębieni, brak tu w zasadzie postaci papierowych, nijakich. Choć przyglądamy się fabule z perspektywy Rhine, pozostali mają swoje motywacje, charaktery...
Powieść mnie wciągnęła. I choć w zasadzie można by ją wrzucić do szufladki z etykietą "romans", nie jest nim do końca. Wątki romansowe, zbliżenia fizyczne są tu obecne, ale zupełnie inaczej je rozegrano. Nic tutaj nie jest proste, dziwny świat dzieci z probówek komplikuje relacje międzyludzkie. Świetna lektura, zmuszająca do namysłu, miejscami zdefiniowania, czym według nas jest szczęście. Tym bardziej żałuję, że nie zdecydowano się na wydanie kolejnych tomów. Fani ślą już petycje do wydawnictwa, ja trzymam kciuki. W razie czego są wydania oryginalne!
"Sprawiedliwość owiec. Filozoficzna powieść kryminalna" Leonie Swann
Nareszcie miałam okazję przeczytać książkę, która nęciła mnie od dobrych kilku lat! Nie zawiodłam się: "Sprawiedliwość owiec" jest świetnie napisana, jako kryminał wciąga, a czytelnikowi dostarcza wrażeń nie tylko z uwagi na zagadkę tajemniczej śmierci pasterza przebitego szpadlem, ale także dzięki nietypowej perspektywie nietypowych bohaterów. Przyglądamy się bowiem wszystkiemu z perspektywy osieroconego stada owiec: kto zabił ich opiekuna? Co się tak naprawdę wydarzyło? Co teraz z nimi będzie? Śledztwo zaczyna prowadzić Panna Maple (choć jej imię zostaje w tekście wytłumaczone całkiem prozaicznie, jest to jak mniemam ukłon w stronę Agathy Christie i jej Panny Marple 😉), wspierana przez inne owce. Zwierzęta powoli odkrywają tajemnice skrywane już kilka lat... Czy w niewielkim irlandzkim miasteczku zapanuje sprawiedliwość?
Dopisek "filozoficzna" przy określeniu gatunku ("powieść kryminalna") jest nieprzypadkowy i przygotowuje czytelnika na to, co zastanie w książce: nie brak tu bowiem miejscami dość specyficznych przemyśleń owiec, wnikliwych obserwatorów. Niektóre z ich myśli rzucają nowe światło na ludzkie przyzwyczajenia, innym razem stanowią pogłębioną refleksję nad życiem w ogóle. Nie należy się bać tego dopisku - akcenty filozoficzne sprawiają, że jest to książka niezwykła, żaden tam "pierwszy lepszy z brzegu" kryminał. Polecam wszystkim fanom gatunku - wyniesie Was na nowy poziom!
"A ja żem jej powiedziała..." Katarzyna Nosowska
Spodziewałam się po tej książce czegoś innego. To nie jest tak, że się rozczarowałam, bo finalnie książka mi się podobała, ale uczucia mam co do niej mieszane. Po zapowiedziach spodziewałam się, że otrzymam literacką wersję instagramowych filmików Nosowskiej: prześmiewcze, zabawne, lekkie, ale i dające do myślenia. I faktycznie, wiele się zgadza: długość przekazu (poszczególne teksty są krótkie, przypominają mini felietony), specyficzny dowcip (w którym zdrowe zdystansowanie pozwala obnażyć wiele absurdów w naszym życiu). Niemniej brakuje mi tej... lekkości... Tj. filmików mogłabym obejrzeć kilka z rzędu, bez zmęczenia materii, poczucia, że muszę coś odchorować. Z tekstami z książki jest inaczej. Bywało, że zatrzymywałam się po przeczytaniu jednego z nich i musiałam przemyśleć, albo przynajmniej dać głębokim uczuciom wewnątrz mnie wykiełkować, rozgościć się. Czasami nie było śmiesznie - pojawiał się uśmieszek, a jakże, ale szybko maskował go grymas (rodzaju: "No tak, przecież... Jak mogłam nie dostrzec, że tak to działa!") "A ja żem jej powiedziała..." to książka z pozoru lekka. Tak naprawdę niesie ogromny bagaż przemyśleń, prawd o życiu, funkcjonowaniu człowieka dzisiaj. Niektóre z fragmentów pozaznaczałam - świetnie sprawdzają się jako cytaty - złote myśli. Inne zanotowałam w pamięci - mądre, dojrzałe, wcale nie prześmiewcze.
"Rój" Laline Paull
Niezwykła powieść, której musiałam poświęcić trochę czasu - czytanie "jednym tchem" w moim przypadku nie zdało egzaminu. Co nie znaczy, że książka mnie nie wciągnęła, bo było zupełnie na odwrót...
"Rój" opowiada historię życia podrzędnej pszczoły - Flory 717, najniższej w hierarchii ula, niemniej wyróżniającej się wzrostem i siłą, wobec czego bohaterka szybko awansuje w pszczelej społeczności - w dobie słabych zbiorów i utrudnionego funkcjonowania potrzebna jest każda para odnóży. Szybko okazuje się, że nie tylko fizyczność wyróżnia Florę - potrafi ona świetnie czytać znaki rozsyłane przez pszczoły różnych rodów, słyszy Głos Roju, wytwarza pszczele mleczko (eliksir, jak jest to określone w tekście).
Powieść zostaje nam przedstawiona z perspektywy Flory 717 właśnie (choć nie jest to narracja pierwszoosobowa), która - wnikając coraz bardziej w system ula - odkrywa istnienie pewnych tajemnic, których nie jest świadoma nawet ukochana Królowa. To nie tylko historia jednostki - silnej, niezależnej, walczącej o siebie i swoje ideały, ale także opowieść o społeczeństwie - hierarchiczności, wpływach pewnych grup społecznych, podrzędności innych, o władzy. Czy jednak jest to powieść na miarę "Folwarku zwierzęcego" XXI wieku, jak głoszą słowa z okładki? Nie sądzę, nie jestem do końca przekonana. Niemniej warto "Rój" poznać - to bardzo dobra powieść.
Te motyle na necie kukałam - ale dopiero jak ją w ręku miałam zobaczyłam że są z materiału :)
OdpowiedzUsuńU fryzjera - wydaje się bardzo ciekawa - fajne wydanie!
Ja Kaśkę tez musiałam sobie kupić i przeczytać - bardzo mi się podobała.
"U fryzjera" jest naprawdę świetna! Lubię książeczki Oli Cieślak :>
UsuńTak, motyle są boskie... Widziałam niedawno, że autorzy mają na koncie jeszcze książkę o ptakach. Koniecznie muszę sprawdzić, jak wygląda!
Który kawałek z książki Kaśki najbardziej Ci się podoba? Mnie chyba te o krytyce social mediów i podejściu do związku - że mądry bagaż czy radę zostawia synowi...