Kiedy natura budzi się do życia i rozkwita, a my zmuszeni zostaliśmy do pozostania w domach, zaproszenie wiosny do własnych czterech kątów wydaje się być najlepszym pomysłem!
Obserwacja rozwijających się roślinek, kiełkowania, coraz śmielszego łapania słońca przez maleńkie pędy to zajęcie, które wciąga, niemalże hipnotyzuje - niezależnie od wieku. Jedną z zalet przeniesienia edukacji ze szkół do domów w naszym przypadku była... adopcja fasolki, którą synek wraz z kolegami i koleżankami wysiewał w klasie. Każdy uczeń miał swoją własną parę fasolek, które lada dzień miały puścić korzenie i pędy.
W pamiętny piątek odebrałam syna z placówki; pierworodny z troską ściskał w dłoniach słoiczek z bielutkimi "nereczkami". Obserwacja Natury budzącej się do życia, ożywającej na naszych oczach była jak balsam.
potrzebne materiały:
Nałóż na słoik gazę - niech powierzchnia będzie napięta, ale z zagłębieniem na fasolki. Przymocuj ją do słoiczka za pomocą gumki recepturki. Ułóż na gazie fasolki (jedną lub dwie) i zalej wodą - fasolki powinny być w niej zanurzone. Możesz podłożyć spodek pod słoik - z gazy lubi kapać woda!
Pielęgnacja: pilnuj, aby fasolki były zanurzone w wodzie. Codzienne podlewanie wskazane!
Najwięcej satysfakcji daje codzienna obserwacja strzelającej w górę rośliny. Wpierw marszcząca się gładka skorupka, "babuleńka" - jak mówiły o niej moje dzieci. Potem pęknięcie, pierwszy zalążek pędu nieśmiało poszukujący odrobiny światła. I korzenie - wpierw jeden, jak giętkie żądło przebijające wodę, potem rozgałęziający się, aż tracisz rachubę, który był pierwszym drzewem w tym podwodnym lesie zza zaokrąglonego szkła. Wreszcie liście i łodyga - pnąca się ku górze, ku niebu.
Szkoda, że widzicie fasolki Małego Johna dzisiaj! Pierwsze z liści mają już rozmiar jego dłoni, a my zmuszeni byliśmy przykleić do sufitu sznurek, by fasolka mogła się po nim wspinać. Śmiałam się, że w tym tempie niedługo wyhodujemy na parapecie zieloną zasłonkę, której nie powstydziłby się żaden fan stylu #urbanjungle!
Jeśli więc chcesz zająć czymś dziecko (i siebie), a przy okazji być blisko Natury i przemycić treści edukacyjne - załóż domową hodowlę fasoli. Polecamy!
ihihihihi pamiętam hodowlę fasolki ze szkoły :) U nas dziś owies idzie w ruch ..
OdpowiedzUsuńSuper! Synek rok temu wyhodował rzeżuchę - ależ świetnie mu rosła! (moja wcale 😂)
Usuń